[AniaM69]

Napisane przez Ash

Jednak posłuchałam innych rad - przestałam się w ogole do niego odzywac i wychodziłam ze znajomymi do dyskoteki, klubu, kiedy tylko się dało. Zawsze to jakaś odskocznia, a on zobaczy, ze dla Ciebie świat nie kończy się na jednym facecie.

To najlepszy sposób. Trzeba żyć pełną piersią, uśmiechać się, choćby w środku człowiek umierał z bólu siedem razy na minutę. Ręczę, że nie ma dla faceta w kryzysie nic bardziej żałosnego i odpychającego, niż rozmemłana i jojcząca kobieta wyczekująca na jakiś znak z jego strony. Łaskawca samiec jest wtedy szczęśliwy i przekonany o słuszności decyzji. Wiem co mówię, kiedyś byłam zmuszona stoczyć WOJNĘ i wygrałam ją tym sposobem wlaśnie.
Na szczęście powiedzenie: "Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni" jest szczerą prawdą.
Życzę Ci Rudzitsu siły!
Jeśli Ci na Nim zależy i widzisz światełko w tunelu walcz tak, żeby nikt (a już On najmniej) nie zorientował się, że walczysz. Dbaj o siebie i ... żyj jakby nigdy nic, choć to piekielnie trudne.
W tym szaleństwie jest metoda.
Pozdrawiam