Co do rękodzieła, to nawet z dzieciństwa nie pamiętam, żeby coś w okolicznych gminach było

ot, wieś chciała się unowoczesniać, gonić miasto i nie być gorsza, to rzucili stare ręczne dłubania na rzecz przemysłowych wyrobów itp.
Dopiero teraz do tego wracają, bo moda na rękodzieło, przyjadą turyści i zapłacą, ze wsi nikt nie kupi, bo to przecież staromodna wiocha
(P.S. choć nie wszyscy - jak były wybory na wójta i jeden kandydat z gminy, a drugi obrotny dyrektor szkoły, przybyły z daleka, który chciał m.in. agroturystykę rozwinąc, to m.in. moja kuleżanka, co się teraz hajtała, mądrzyła się "Wybieramy K. naszego człowieka! ten przyjezdny chce nam kurort za stodołą robić, phi!"
nii, szablony jakieś miała, ale wszystko wyrzucone lata temu.
Zostało tylko trochę serwetek, nie wiem, jak z foceniem, musiałabym zakurzone szafy na strychu odgrzebywać
I została (nie wiem po kim) ta kamizelka, którą kiedyś znalazłam na strychu

po jakiś 6 praniach i szorowaniach wygląda nieźle, ale i tak na boku ma dużą "wyburzałą" brazowa plamę

ale na mnie prawie dobra ;D