|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 101
|
Dot.: Wątpliwości w związku ze związkiem:)
Cytat:
Napisane przez LaMarine
Witam!
chciałam podzielić się swoim problemem i poprosić o radę. Jestem w kropce i potrzebuję obiektywnego podejścia, rady kogoś, kto patrzy z boku na wszystko. Jestem z facetem ponad rok. Przedtem 2 lata był moim przyjacielem. Ostrożnie weszliśmy w związek, ale byliśmy pewni, że chcemy budować wspólną przyszłość. Jest różnie, czasem mamy kryzysy jak to w związku, ale na pewno mogę powiedzieć, że jestem z tym człowiekiem bezpieczna, że on bardzo mnie szanuje i ja jego również, lubimy się bardzo i lubimy swoją bliskość, on mnie pociąga fizycznie i ja jego również. Jest nam w porządku, dobrze. Ale ja nie wiem co czuję. Wiem, nikt mi tego nie powie, ale chciałabym wiedzieć, czy któraś z Was na pewnym etapie związku miała takie wahania. Moja niepewność trwa już około 3 miesięcy i czasem mam takie straszną myśl, która przebija się z głębi mnie, że ja go nie kocham. Uwielbiam go, szanuję, lubię i wszystko...ale coraz trudniej mi przyznać się przed samą sobą czy kocham. Dużo o tym myślę, wiele się zastanawiam. Wiem, jest takie zdanie, które mówi, że jeśli się zastanawiasz, czy kochasz, to już nie kochasz. Ale ja nie wiem. Po prostu nie wiem, co czuję. Czasem myślę, że takie wątpliwości mogę mieć zawsze, że nigdy to nie minie i co wtedy? Założymy rodzinę, będziemy mieć dzieci a ja będę męczyć najpierw siebie a potem pewnie i jego, bo jeśli to nie miłość to nie da się przeżyć życia tylko "będąc ok dla drugiej osoby". Ale z drugiej strony wiem też, że z tych wielkich, płomiennych miłości często nie zostaje nic, gdy pojawiają się obowiązki i codzienność. Ja go znam, sprawdziłam, wiem jak żyje- wiem, że będzie dobry i odpowiedzialny. Ale wiem też, że zasługuje na wspaniałą, wpatrzoną w niego kobietę. Boję się dziewczyny, czasem sama nie wiem o co mi chodzi, czego więcej chcę, a czasem czuję, że jeszcze tyle przede mną, że jakoś w tym związku "stanęłam w miejscu" . W dodatku decyzja nie jest prosta, bo nie ma w tym winy mojego chłopaka, w tych wątpliwościach. On jest w tym wszystkim dobry, dojrzały. To nie jego wina, że tak czuję, ale nie wiem czy to "czyste" wątpliwości co do związku, które świadczą o zbliżającym się jego końcu, czy też wynik kilku rzeczy, które się działy lub dzieją nadal w moim życiu. Oto one: 1) jestem DDA, a to jest mój pierwszy poważny związek (wszystkie cechy dda bardzo dają w kość zwłaszcza przy budowaniu relacji z płcią przeciwną), 2) ogólnie nie jestem w najlepszym stanie psychicznym teraz ze względu na sytuację rodzinną i materialną, 3) chyba ogólnie lekki dół, niezadowolenie z siebie bardzo mocne, 4) duuży kryzys wiary (jestem jeszcze ostatkiem sił wierzącą i praktykującą katoliczką). Nie wiem, czy to te rzeczy powodują moje wątpliwości co do związku czy to związek powoduje nasilenie kryzysu w wymienionych przeze mnie kwestiach. Boję się, że zostawię właśnie TEGO mężczyznę, który w moim życiu jest bez wątpienia kimś wyjątkowym. I boję się, że zostanę z nim i za 20 lat dwoje dziś wyjątkowych dla siebie ludzi będzie parą żyjącą obok siebie. Proszę Was drogie forumowiczki o jakieś rady, spostrzeżenia, jak widzicie to "obiektywnym okiem" i z góry dziękuję za wszelkie zaangażowanie. ps. ja mam 24 lata, on 26. Pozdrawiam 
|
ja tak miałam. Tez mniej wiecej do roku czasu. Po dwoch latach bylam pewna, że go kocham. Teraz jestesmy 3,5roku razem, duzo przezylismy, ciagle sie docieramy, ale jestem pewna swoich uczyuc. fakt czasem zdarzy sie ze dopadna mnie watpliwosci, ale to już nei to co na poczatku. Wczesniej mialam wahania, jednego dnia mi sie wydawalo ze nic go niego nie czuje, ze to nie ten, ze mnie nei pociaga, ze nie chce mi sie z nim nawet gadac, a innego dnia czulam sie najszczesliwsza na świecie, zakochana i pewna ze to ten jedyny, ze z nim chce byc zawsze i ze nie wyobrazam sobei innego przyswoim boku. Wiem ze to mega męczące i potrafi zatruwac człowiekowi zycie. Jedyne co CI moge poradzic to -> przestań myslec!!! zobaczysz co bedzie za rok za dwa, na razie to jest świeże. Rok to nic tak naprawde. Bądź z nim, ciesz się zyciem, ciesz sie chwilami spedzonymi z nim, doceniaj jego zalety. I nie mysl otym ze nie ma motyli w brzuchu. Przyjdzie taki dzień, w ktorym zrozumiesz, że tak własnie wyglada dojrzałą, prawdziwa miłość, wiem co mówię. Powodzenia!
__________________
"Mężczyźni są jak alkohol:
wyrzekanie się ich jest ascezą, która niesie ze sobą rozgoryczenie,
rozkoszowanie się nimi jest sposobem na życie, który rozjaśnia dzień powszedni,
uzależnianie się od nich jest... głupotą."
co Cię ujęło/ujmuje w TŻ?
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=497112
|