Dziewczyny, potrzebuję pomocy!

Od listopada 2011 biorę tabletki antykoncepcyjne sylvie20, i po raz pierwszy przydarzyła mi się taka sytuacja, że 5 dni przed rozpoczęciem 7 dniowej przerwy dostałam plamienia, takie plamienie wystąpiło już kiedyś, z tym że dzień później rozpoczęła się normalna miesiączka, a tym razem nie, jutro minie tydzień tego plamienia, które do tej pory nie zmieniło się w miesiączkę. Nawet tego samego dnia kiedy to plamienie wystąpiło byłam u ginekologa i wytłumaczył mi, że
mój naturalny cykl nałożył się na ten "sztuczny", tabletkowy stąd ten wcześniejszy okres mógł się pojawić. Czyli i mnie i ginekologowi wydawało się, że to plamienie to początek okresu... A jednak nie. Fakt,
raz podczas 21 dni zażywania tabletek zdarzyło się zapomnieć wziąć tabletki, jednak takie sytuacje zdarzały mi się sporo razy i nigdy pominięcie tabletki nie powodowało jakiegokolwiek plamienia, a tym razem tej tabletki zapomniałam jakoś na początku opakowania a nie pod koniec. Jak tak poczytałam sobie o plamieniu to wpadłam w jakąś panikę i zaczęłam wyszukiwać w sobie objawy ciąży jak psychiczna

jakieś żyłki na piersiach, nabrzmiałe piersi, mdłości... Chociaż wiem, że to już raczej moja wyobraźnia a nie objawy... Tylko różnica między mną a wypowiadającymi się tam dziewczynami jest taka, że one się nie zabezpieczają, planują raczej te dzieci a ja biorę tabletki, więc jest chyba dużo mniejsze prawdopodobieństwo, że to plamienie jest objawem ciąży? Jak myślicie? Wrr, zgłupieję już do reszty jak nie rozwieję tych swoich wątpliwości
