Napisane przez moniaa1
właśnie się rozstałam i chyba jeszcze do mnie nie dotarło...po 4 latach, i sama nie wiem czy boli czy nie, źle było już od dawna nawet bardzo dawna, Zaczęło się niecałe 2 lata temu (mieszkaliśmy już wtedy razem ok. roku).Odezwała się jego ex,,po 3 latach od zerwania z nim.Zaczęli się spotykać-co dalej wiadomo,,,...Wyprowadziła m się (i od tego czasu mieszkamy jakies 80 km od siebie)- to był koszmar,,było mi bardzo ciężko,,cierpiałam,,,wyle wałam morze łez i wróciłam , wybaczyłam chociaż tak na prawdę wiedziałm,że nie zaufam..,zapewniał,że kocha...i co z tego następne 2 lata to podejrzenia, kłótnie, rozstania ale na krótko- zawsze odzywałam ja albo on.I tak sie spotykaliśmy co tydzień, dwa tygodnie,,ale to już nie to samo co było wcześniej. Sylwester - idziemy na bal tylko,że przed balem dowiaduję się przypadkiem, ze spotyka się od 2 miesięcy z inną,ona oczywiście nie wie o moim istnieniu...przez te 2 miesiące był inny to fakt w sensie lepszy dla mnie co uspiło moją czujność..rozmowa on twierdzi,że ona nic dla niego nie znaczy, znajomość się zakończyła, bo dziewczyna dostała sms niestety ode mnie informującego o moim istnieniu (więc wątpie,ze on by to zakończył mimo, iż twierdził, że kocha tylko mnie),,,tylko co z tego jakieś 10 dni po tym poznał jakąś dziewczynę przez gg-podobno ona 1 napisała no i umówił się ile razy tego nie wiem...KOSZMAR to jakiś inny facet, i co najlepsze - chce być ze mną, ożenić się i mieć dzieci. nie wiem jak on wyobraza sobie nasze wspólne życie po tym wszystkim,,,a w tych 3 opisanyc przypadkach jego zdaniem połowa to moja wina. w 1 bo wypominałam,w 2. bo wysłałam sms-a do tej dziewczyny no i w efekcie ktoś źle o nim myśli, w 3 bo sprawdziłam jego archiwum na gg a poza tym wiecznie podejrzewałam. podsumowanie zachowałam sie NIEKULTURALNIE a pewne sprawy powinnam przemilczeć--dokładnie tak mi powiedział..a poza tym nie znajdę sobie faceta, bo za dużo wymagam...i nadal chce tylko ze mną być...ja zwariuje,,boję się bardzo,,wiem że to drań i zranił mnie już na maxa,,,boję sie bo nie potrafię się uwolnić od niego, nie chcę z nim być ale boje się że nie będę wystarczająco silna,,jestem w szoku,bo to zupełnie inna osoba,,poza tym twierdzi,ze w małżeństwie będzie inaczej- tzn takie sytuacje nie będą miały miejsca...tak tylko jak ja mam sie zgodzić na to młżenstwo po tym wszystkim..Może ktoś z Was jest w stanie wyjasnić to jakoś ...no właśnie jakoś..
|