
Dziekuje kochane

ja wiem ze tu moge sie wygadac i dlatego napisalam, jak sie wyrzuci co ma na duszy to od razu lzej
kryzys hmm myslalam ze juz powoli go zazegnalismy
ja wiem ze tez zrobilam sie bardziej marudna, placzliwa i w ogole ciezej ze mna wytrzymac
chciaz naprawde mam wrazenie ze on woli spedzac czas z kims innym niz ze mna
TŻ codziennie taki nie jest wypil pare piw i poszlo...
robi zakupy stara sie wracac szybciej z pracy, czasami gotuje i w nocy to on wstaje do malego zazwyczaj, czasem ja, bo potem i tak maly spi z nami bo ile mozna go usypiac
tylko wczoraj to juz przegial i mu to powiedzialam...
bo nie jecze jak mnie troche zaboli i zaciskam zeby i zyje i dalej sprzatam czy piore
moze powinnam mu zaczac o kazdej dolegliowsci sygnalizowac nie wiem
bo mysli ze jest cacy a potem po prostu przesadzam
najgorsze ze wlasnie mowi ze rozumie a jak zaczynam sie zwierzac to wszytsko bagatelizuje
wiem ze ciaza tylko wzmaga nasze problemy, ale przyczyny tkwia gdzies indziej
a odpoczac od siebie nie mozemy bo nie ma takiej opcji niestety
nawet gadac juz sie mi nie chce z nim
może on juz mnie nie kocha po prostu...
no ale ciesze sie ze dzis wychodze, bo naprawde dawno nie widzialam sie z laskami
