Dot.: Rozstanie z facetem - czy ktoras tez to przeżywa?
Kolejny post kobiety za złamanym sercem. Zajęło mi ponad miesiąc, aby go napisać. Nie pisałam go tak długo, ale dojrzewało we mnie to co czuję teraz.
Z moim byłym TŻ byłam 5 ipół roku. Teraz mam 22 lata, więc łatwo mozna policzyć. Od roku nie było z nami dobrze, ale zawsze jakoś sobie radzilismy. Zawsze byłam gdy mnie potrzebował i on zawsze był dla mnie. Mogliśmy na sobie polegać i staraliśmy się wszystko układać. Nie był to idealny związek, ale kochałam go i myślałam, że to wystarczy... widać pomyliłam się.
Te z was, które znają długie związki wiedzą jak to jest.Znacie swoje rodziny, a jeszcze lepiej gdy u niego w domu czujecie sie kochane i akceptowane jak u siebie.
W moim zwiazku tak bylo. ale widac wszystko co dobre sie konczy. Na studiach moj chlopak zaczal sie zmieniac. Przestalo mu na mnie zalezec. Pojawil sie kolega, z ktorym zaczal spedzac coraz wiecej czasu, a dla mnie mial go coraz mniej. Nie wiem co sie stalo. Mysle ze on mu pokazal jak to fajnie jest byc wolnym, nie wiem. Na pewno nie jest tak, ze sobie kogos znalazl, tyle moge byc pewna.
Wiec sie sypalo. juz przed swietami. Bylo zle. 30 grudnia przyszedl i powiedzial, ze nie przyjdzie na sylwestra, ktorego planowalismy spedzic tylko we dwoje. Pojechal na impreze z ludzmi z roku. W jednej chwilii swiat mi sie rozsypal.
Do tej pory jest taki rozsypany. Byl dla mnie wszystkim. Wiem ze to glupie i naiwne. Wszystkim znajomym dziewczynom zawsze powtarzam ze sa wartosciowe dla siebie, sama jednak.... patrzylam na wszystko przez pryzmat naszego zwiazku: na studia, na siebie, na to co chce osiagnac.
On zdecydowal sie odejsc. powiedzial ze NARAZIE nie chce ze mna byc, bo potrzebuje spokoju. Ale czy mozna nie chciec byc z kims narazie? Powiedzialam mu ze to niemozliwe, ze jesli tak to wcale i nigdy..... uslyszalam "trudno".
Nie potrafie tego zrozumiec ani ogarnac. Gdzie podzial sie moj kochany TŻ, ten do ktorego przytulalam sie i swiat znikal? Dzwonilam do niego przed sylwestrem, prosilam, ponizylam sie.... otrzymalam tylko obojetnosc.
Od tamtego czasu wymienilismy moze 3 smsy. Rozmawialismy chyba raz, mijajac sie. Za kazdym razem placze. nie moge sie pozbierac
Wiem ze zabrzmi to zalosnie ale czuje sie jakbym nie potrafila oddychac. jest sesja a ja nie widze w niczym sensu. moje zycie nagle rozpadlo sie a osoba ktora kocham nie chce pomoc mi tego poukladac. nic ode mnie nie chce. nie moge tego zrozumiec ani sobie wytlumaczyc. nie potrafie nic ze saoba zrobic
Oczywiscie nie widac tego po mnie. Zakladam rano usmiech i ide do ludzi. Slysze ze szybko sie podnioslam, ale oni nie wiedza jak trudno mi oddychac i myslec o czyms innym niz o nim. Jak trudno zyc codziennym dniem, gdy wiem ze nie moge do niego zadzwonic i sie przytulic.
Wiem ze nie powinnam narzekac. Uwazam sie za osobe atrakcyjna i wiem ze moglabym sie z kims zwiazac,ale nie tego mi brakuje. Brakuje mi Jego, ale tego nie moge miec.
Prosze napiszcie mi cokolwiek. Ja przez ponad miesiac probowalam sie podniesc i mowilam sobie ze z czasem bedzie lepiej ,ale nie jest. Codziennie wstaje rano i czuje ze moje zycie stalo sie tak przerazliwie puste i bezsensowne. Moze powinnam isc na terapie? Nie wiem. Prosze doradzcie cos.
Buziaki
__________________
Be Yourself. Always.
|