Dziewczyneczki moje, robię zaległości w wątku, ale skorzystamy na tym wszystkie. Chyba weszłam wreszcie w sferę planowania swojego czasu (nasz następny tydzień

)
Począwszy od obrania głównych celów (5 sztuk), poprzez weryfikację codzienności, zmierzam ku rozwiązaniu zagadki odkładania na później.
Po pierwsze doszłam do tego że to nawyk myślowy. Rzecz do zrobienia wywołuje automatyczne przejście w tryb odkładania, ale to sie da łatwo odkręcić przy użyciu techniki POMODORE.
Gdy poprosił mnie TŻ o szukanie odkurzacza to się zwinęłam w "kulkę rezygnacji i rozpaczy" - jak tez ja sobie z tym poradzę, skoro.... i tu monolog pomagający skulić się jeszcze bardziej. Zadanie proste, ale i tak dostało się pod schemat odkładania.
Nie chciałam zawieść TŻ, boziu, to tylko odkurzacz do obczajenia w necie.
Ustawiłam POMLIFE ( Lite edition) w telefonie (dzięki Kocurko!) i 25 minut posiedziałam w necie nad szukaniem, i kurka znalazłam kilka, potem jeszcze w sklepie obejrzałam, cyknęłam parę fot - model, cena i teraz z TŻ sobie coś wybierzemy. Się udało znaczy przebrnać przez zadanie bez odkładania.
Następne co odkryłam to CEL. Nie jakiś główny życiowy, choć to też, ale małe codzienne cele. Przekonałam się jak ważny jest plan dnia, plan dnia mówi Ci co masz robić, stawia cele. Na tapetę bierze się jeden cel i go realizuje. Ja sobie piszę, ja dużo piszę. Piszę na kartce słowo cel, a pod nim np. "temperowanie kredek". Kiedy widzę, że mój umysł szybuje swobodnie w przestworzach, ściągam go do słowa cel i kontynuuję zadanie.
Myślę wtedy o dokładności, spokoju. Zagłębiam się w temperowanie kredek, ćwiczę POTĘGĘ TERAŹNIEJSZOŚCI, (podobno jest jeszcze książka CUD UWAŻNOŚCI - wiele terapii o tym mówi, bo tym co przysparza problemów, jest nasze myślenie, niekontrolowane i nieprzystosowane żeby pracować na naszą korzyść).
I coś jeszcze ważniejszego. To że nie osiągamy celów jest kwestią ustalania tych celów - ich brzmienia, wielkości. Wziąć się w garść, to nie jest cel, bo jest zbyt ogólny, ale zrobić 10 brzuszków, to jest cel realny, mierzalny, namacalny. I jeszcze jedno. Każdy z tych wyznaczonych dziennych celów ma być prosty jak temperowanie kredek. I to będzie mój sposób na sukces, osiągnięcie dużych celów przez rozłożenie je na mniejsze, ale takie, które bedą proste jak temperowanie kredek.
A kończę ten wywód cytatem z ksiązki Marii Król Fijewskiej STANOWCZO, ŁAGODNIE, BEZ LĘKU z rozdziału 13 Asertywność w kontakcie z samym sobą.
"Właściwe postępowanie z samym sobą przy wykonywaniu zadań oznacza stwarzanie sobie jak najlepszych warunków do odniesienia sukcesu. Sukces wywołuje wzrost zaufania do siebie i umożliwia kolejne, przynoszące sukces działanie."
Mocno związana jestem z RTM, ale zawaliłam go stertą wszystkiego i przestałam korzystać. Ustawiłam powtarzanie cotygodniowe mojego "planu lekcji" i przy nieumiejętności realizacji zadań zawaliła mnie moc rzeczy do zrobienia i odczułam frustrację, porażkę, i moc dramatycznych epizodów.
Cenne jest to co piszę, moje odkrycia, moje małe kroczki ku zdrowiu psychicznemu, małe recepty.
Jestem na etapie ustalania w którym zeszycie co pisać, bo mam ich tyle, ze się gubię, (SZTUKA PROSTOTY szumi w głowie, że skoro się gubię to mam nadmiar

) Sięgnę w tym celu do bloga Edyty, dziewczyna wie co pisze. (
http://lifeskillsacademy.blogspot.co...lanowania.html )
Was pozdrawiam

Co tam komu mam oddać, to piszcie mi na kom. (>Tygrysie?)
Mam srebrną bluzkę do oddania i myślę, ze jest całkiem przyjazna na coś w rodzaju sylwestra.
Kto tam jest zimny urodą?
Lecę, buziak, pa!!
