Dot.: Wspieramy się, gadulimy o różnościach... perypetie Aniołkowych Mam - cz. XIV
jesteśmy już w domu. ślub był o 15, więc i tak długo posiedzieliśmy jak na obecną sytuację. tyłek zaczynał mi przyrastać do krzesła bo jedyne spacery to te do wc były. trochę się pośmialiśmy, w sumie fajnie było, ale tak bym potańczyła... najgorsze było informowanie rodziny o ciąży, właśnie teraz, kiedy nie jest dobrze, wszyscy gratulują a mi głupio, bo akurat teraz wolałabym nie mówić. o tym, jak jest na prawdę nie mówiliśmy bo i po co. dziś już leżymy, przynajmniej przez najbliższe 12-13 godzin, jutro obiad poprawinowy, i leżenia ciąg dalszy.
|