
ja czesto sobie mysle- ale by bylo fajnie jakbym nie miala cellulitu, jakbym miala super-płaski brzuch, wybitnie białe zęby i rzęsy długosci tych sztucznych ze sklepu

ale za chwile mysle sobie- kurcze, ale po co mi ta doskonalosc? nie moglabym smarowac pupy pachnącym mandarynkami zelem na cellulit, nie moglabym zmuszac sie do robienia brzuszkow, smarowania ząbków żelikiem, malowania rzęs maskarą...

nie mozna byc idealnym, dlatego trzeba spojrzec na zabiegi upiekszajace z odrobina sentymentu i polubic to- ja np. uwielbiam sie depilowac

to jakies zboczenie, odkad kupilam sobie elektryczna golarke Philipsa wiecznie sie gole, nawet jak mam calkowicie gladkie łydki

czasem tez staje przed lustrem i mysle- ty brzydulo glupia, co ty sobie wyobrazasz, ale za chwile zaczynam sie smiac i ide sie namaziać jakimś specyfikiem albo po prostu..."pogolić"
buziaki, trzymam kciuki za Twoją samoakceptacje!