2012-09-23, 13:39
|
#4
|
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 37
|
Dot.: Przygody z brzytwą
Jak zobaczyłam tą brzytwę to zamarłam... Ale chodzę o tej fryzjerki już rok i ufałam jej, bo zawsze wychodziłam bardzo zadowolona i mimo, że byłą opryskliwą osobą, z którą nie zawsze umiałam się dogadać to i tak zawsze wychodziło dobrze, dlatego na siłę wciąż tam chodziłam, bo wiele razy płakałam po wyjściu o fryzjera i chciałam sobie tego oszczędzić... Dlatego nic nie powiedziałam jak wzięła tą brzytwę. Pomyślałam, że skoro ONA bierze ją do ręki to umie się nią posługiwać, b to dobra fryzjerka. Chciałam powiedzieć, ale może jestem zbyt nieśmiała... Ona tam gada sobie z innymi paniami i ze względu na swoją osobowość sądziłam, że spojrzy na mnie krzywo, że się wtrącam do tego jakimi narzędziami się posługuje. Teraz już wiem, że NIGDY, PRZENIGDY nie zgodzę się na ścinanie brzytwą! A po pierwsze znajdę uprzejmą fryzjerkę, której nie będę miała oporów tego powiedzieć.
Przejrzałam wszystkie wątki z "Dobrego fryzjera" z mojego miasta i nic konkretnego się w sumie nie dowiedziałam. Chyba wrócę do mojej starej fryzjerki, bo obcinała dobrze tyko nie zawsze wiedziała o co mi chodzi. Po prostu chyba będę przychodzić ze zdjęciem... Najgrsze ze z prawej srony to babsko ścięło mi na prosto połowę włosów na do długości ucha i nikt mi tych włosów nie przedłuży przecież... miałam długie włosy i teraz chyba muszę chodzić pół roku w kucyku zanim nie odrosną... Już po prostu nie mam siły płakać i na siebie patrzeć
|
|
|