Teoretycznie, grill to coś, czego nie da się zepsuć, a jednak - mięso wychodzi mi ZAWSZE suche i łykowate, mam wrażenie, że nie umiem rozpalić jak trzeba, nie wspominając o tym, że zawsze coś przypalę :/
Zastanawiam się po pierwsze - czy jest sens kupować grilla otwartego (mam otwarty, bez pokrywy, mogę zmienić jeszcze). Nie jestem w stanie osiągnąć odpowiedniej temperatury. Po czym poznajecie, że całość jest "dość" gorąca? Węgiel, podpałki, ale całość jest trudniejsza w praktyce do osiągnięcia :/
Po drugie, na tacce aluminiowej czy bez?
Po trzecie - jak długo grillować?
Może po prostu łamaga ze mnie, bo nawet przekładać nie umiem

Najbardziej interesują mnie stejki i warzywa (low-carb), to moje marzenie zanim sezon się skończy. Jakieś rady?