Witam

Ostatnio zastanawiałam się nad swoim życiem i doszłam do wniosku, że jest ze mną coś nie tak. A może inaczej - już od dawna wiem, że jest coś nie tak, tylko nie wiedziałam jak to ubrać w słowa. Podejrzewam, że mam fobię społeczną. Od kiedy pamiętam wolałam siedzieć w domu i nie przeszkadzalo mi to, wręcz przeciwnie - mimo tego, że byłam przez znajomych wyciągana, i tak wolałam zalegać na kanapie z paczką czipsów

Teraz sporo się zmieniło - sama chciałabym gdzieś wyjść, niestety nie mam z kim

Mam bardzo malo znajomych, kiedys miałam więcej ale kontakt się urwał przez moją chęć siedzenia w domu. Teraz chętnie bym wyszla, np na imprezę, ale jak jedna z moich nielicznych koleżanek mnie zapraszała to odmawiałam - nie dlatego, że jestem jakąś cnotką, tylko dlatego, że wiem, że nie umiałabym się zachować. Lata siedzenia przed telewizorem zrobiły swoje - nie umiem nawiązywać żadnych relacji z innymi, nie potrafię nawet rozmawiać

Jak raz poszłam na impreze koleżanki to całą noc siedziałam sama, czerwona na twarzy ze stresu... Doszlo do tego, że już nikt mnie nie zaprasza (ta kolezanka powiedziala, ze jej za mnie wstyd i mnie z nikim nie pozna bo jej zalezy na opinii jej znajomych - w sumie się nie dziwię...) Oprócz niej mam jeszcze 2 koleżanki, ale jedna z nich mieszka 60 km ode mnie, a druga jest jeszcze bardziej aspołeczna niż ja, i gdybym zaproponowala jej jakies wyjscie do klubu to zabiłaby mnie śmiechem...
Wiem, że post trochę nieskładny, mam nadzieje ze mnie ktoś zrozumiał

Proszę o pomoc

co mam zrobić? A może z wiekiem mi minie?