Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Nie ta, to następna!
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-10-17, 12:57   #92
tacyta
Wtajemniczenie
 
Avatar tacyta
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 2 581
Dot.: Nie ta, to następna!

[QUOTE=eos50;37098142]
Cytat:
Ponieważ zadałem pytania, to winien jestem wyjaśnienie dlaczego to zrobiłem. Otóż Pani Małgorzata Walewska mając 17 lat zakochała się miłością od pierwszego wejrzenia w 16 letnim chłopaku. Z tego co wiem są ze sobą do dzisiaj czyli (nie wypominając jej broń boże wieku) jakieś trzydzieści lat.
To są nieliczne wyjątki. Większość nastoletnich miłości się jednak rozpada. Bardzo rzadko pierwsza miłość jest tą ostatnią.

Cytat:
Jak widać mężczyzna nie zawsze przeszkadza kobiecie i śmiem twierdzić, że gdyby wtedy, w młodości posłuchała takich rad jakie dają New woman in town i Tacyta to nie byłaby tam gdzie jest dziś ani w sferze zawodowej, ani prywatnej i z dużym prawdopodobieństwem żałowałaby swojej przepuszczonej szansy.
Tego nie wiesz. Może ułożyłaby sobie życie z kimś innym a może nie. Skąd to przekonanie, że przez resztę życia plułaby sobie w brodę, wspominając nastolenie porywy serca? Szansa na miłość nie zdarza się przecież tylko raz w życiu. Co do przebiegu jej kariery sądzę, że się mylisz, bo artystka takiego formatu na pewno zaszłaby daleko w życiu zawodowym, niezależnie od tego jak potoczyłyby się losy prywatne. Za jej sukcesem nie stoi przecież mąż ale jej własna ciężka praca i talent.

---------- Dopisano o 12:51 ---------- Poprzedni post napisano o 12:41 ----------

Cytat:
Napisane przez willy_nilly Pokaż wiadomość
Kobieto!!! Ale kto tu mówi o dzieciach, rodzinie, kredytach i zamykaniu się?! Czy my ten sam wątek czytamy?!

Ależ nie unoś się tak. Czy ja piję do Ciebie? W swoich wypowiedziach nie odnosiłam się do wątku przewodniego, ale do postu New woman in town odnośnie bez(sensowności) stablizacji uczuciowej i poważnych związków w wieku zaledwie dwudziestu lat a potem wciągnęłam się w offtopową dyskusję, która się nawiązała, jak to zwykle bywa na Wizażu.

---------- Dopisano o 13:57 ---------- Poprzedni post napisano o 12:51 ----------

[QUOTE=leniwca;37100769]

Cytat:
No ale czy facet na prawdę przeszkadza w kształtowaniu siebie?
To już zależy od faceta. Jeden będzie wspierał Twój samorozwój a inny będzie ciągnął Cię w dół.

Zresztą nie to miałam na myśli. Chodziło mi raczej o to, że skoro charakter się intensywnie jeszcze kształtuje we wczesnej młodości, to młodzieńcze porywy serca mogą (ale oczywiście nie muszą) okazać się nietrafne i nietrwałe. Ktoś kto wydawał nam sie odpowiedni w wieku 19 lat, może już zupełnie do nas nie pasować w wieku 25 lat.

Cytat:
Jak się związek rozpadnie- trudno, pozostają miłe wspomnienia, a jak związek nie był taki przyjemny, to sie wyciąga wnioski i na przyszłość uważniej dobiera partnera.
Ja skończyłam taki toksyczny związek mając niecałe 19lat i bardzo mnie on ukształtował. W tą lepszą stronę.

No i kto pisze o zobowiązaniach, ślubie, dzieciach, kredycie na mieszkanie w wieku 20-25?
To, że mam TŻ i myślę o nim poważnie, mogłabym z nim założyć rodzinę nie znaczy, że już biegnę rezerwować salę czy szukać suknię ślubną. Jak się studenci kochają, to nie znaczy, że cały świat kończy się na partnerze, że nie ma ambicji, planów co do wykształcenia, pracy, że zamykamy się w domu i stronimy od znajomych, i korzystania z młodości.

A tak to zawsze raźniej poznawać wspólnie świat, zdobywać doświadczenia, wspierać się, motywować, pomagać. Jak nie wyjdzie, zmienią się nasze priorytety, poróżnimy się w najważniejszych kwestiach- trudno. Ale nic nie tracimy.

Związek uczy. Nawet z tego toksycznego można wiele wynieść, jak było w moim przypadku. Nie żałuję, że to przeżyłam, bo dzięki temu teraz jestem kim jestem. O wiele lepsza, mądrzejsza i silniejsza.

Kwestia podejścia.

Ależ ja się z Tobą zgadzam, że każda relacja międzyludzka, nawet taka, która okazała się zupełnym niewypałem, czegoś nas uczy i w pewien sposób wzbogaca albo zuboża wewnętrznie .

Nigdzie nie radziłam , żeby zrezygnować z miłości czy z kontaktów damsko-męskich w wieku lat dwudziestu ani żeby podchodzić do nich z góry zakładając krótki okres ważności czy porażkę. Przestrzegałam jedynie przed zasklepieniem się w takim młodzieńczym związku, jego pochopną formalizacją i zamknięciem się na inne możliwości. Tylko tyle. Często się czyta na Wizażu o tak zwanych związkach przechodzonych, które zaczęły się we wczesnej młodości (a w pewnych ekstremalnych przypadkach nawet w dzieciństwie) a potem toczą się już tylko siłą inercji, choć parę nic już tak naprawdę nie łączy poza przyzwyczajeniem i dawnym sentymentem. Termin ważności związku dawno minął, ale przecież szkoda odrzucić te wszystkie wspólne lata i wystrychnąć na dudka szkolną sympatię, której obiecało się kiedyś w przypływie uczuć gruszki na wierzbie.
__________________
Życie jest za krótkie, żeby pić marne wino. Życie jest za krótkie, by miłości dać zginąć. Życie jest za krótkie, żeby się nie spieszyć. Życie, jest za krótkie, by się nim nie cieszyć.

Edytowane przez tacyta
Czas edycji: 2012-10-17 o 11:54
tacyta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując