Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 011
|
Dot.: Dużo u nas planujących, starających, mam i ciąż... - część 14.
Więc tak, „akcja” zaczęła się już w sobotę o 5,30 kiedy to obudził mnie bolesny skurcz….. przynajmniej tak myślałam, że się zaczyna i miałam taką nadzieję….. skurcze miałam regularne co 15 minut, wcale nie były bardzo bolesne myślę sobie „super”, tak to ja mogę rodzić….. ale głośno nie mówiłam, żeby nie zapeszyć, no i żeby akcja się rozkręciła a nie zatrzymała….. no i ok 10 rano jechaliśmy na ktg….. a ja cały czas od tej 5,30 miałam te skurcze co 15 minut albo i częściej…… jak zaczynał się skurcz, to mówiłam tż, a on w zeszyciku notował co jaki czas skurcze się powtarzają…..
…..przed wyjazdem na to ktg mówię do tż – „tylko żeby nie było tak jak na szkole rodzenia mówili, że jak się za szybko do szpitala przyjedzie to pod wpływem adrenaliny skurcze zanikają…..” no to se wykrakałam…… na ktg ZERO skurczy lekarz trochę popatrzył na mnie tak jakby mi nie uwierzył, że od rana miałam skurcze….. fuck……. wkurzyłam się strasznie……. Byłam tak zła, że już w ogóle przestałam się orientować czy skurcze są, czy nie…… byłam ZŁA.
W sobotnie popołudnie poszliśmy z tż na spacer…… raz za czas czułam jakiś tam skurcz…… ale byłam pewna, że cała moja poranna „akcja porodowa” się zatrzymała no i podczas tego spacerku poszliśmy do „Ciachomanii” na ciacho i kawkę w wc w tej kawiarni zauważyłam coś jakby kawałek czopu….. ale nawet tż nie powiedziałam, żeby znów nie zapeszyć wróciliśmy do domku i chyba znów skurcze ruszyły….. dokładnie od 16.24 zaczęliśmy je zapisywać….. powtarzały się najpierw co 12 minut, potem co 8, 9, 10, 14, 6, 7, 5, 4 minut i żadnej w tym nie było regularności za to skurcze stawały się mocniejsze już nie tylko takie jak na @ ale też jakby z krzyża…… poszłam pod prysznic….. po prysznicu skurcze stały się mocniejsze……. Zadzwoniłam do położnej, powiedziała żebym liczyła czas, jak długo trwa ból na skurczu…… powiedziałam jej że pewnie tak 20 – 30 sekund….. a jak to potem z tż zmierzyliśmy to okazało się, że ból na skurczu trwał nawet 180 sekund ….. no i można powiedzieć, zaczęło się……. mocne, bolesne skurcze, ja co chwile siedziałam w wannie, ale ta nic nie dawała, bo jeszcze siedząc w wannie na każdym skurczu bałam się, że się dosłownie posram, więc tak goniłam wanna, wc, wanna, wc, w końcu tż mówi „to rób do wanny, wyłowimy” – dowcipniś od tej 16.24 do 3,35 miałam ponad 100 skurczy (wszystko mam dokładnie zapisane, hihihihi) i tu się kończy pierwsza – ta nudniejsza część opisu porodu…… tu też napisałam Maleństwu, że w wielkich bólach jedziemy na porodówkę (teraz już wiem, że to wcale nie były wielkie bóle, wielkie bóle to się miały dopiero zacząć, ale o tym to już w drugiej części ). Trzymajcie się, będzie ostro
__________________
01.05.2007 
01.08.2008 
18.07.2009 
07.02.2012 II
21.10.2012 Emilka
20.04.2014 II
17.12.2014 Jaś
|