Pan X: mieszka niedaleko mnie. przez przypadek go poznałam, bo zagadał do mnie na ulicy gdy szłam z koleżanką i poprosił o numer. od tamtego czasu przez całe wakacje codziennie się z nim spotykałam. zauroczyłam się i latałam za nim jak głupia. zachowywaliśmy się jak para, ale w tej całej relacji to chyba mi bardziej zależało. to ja częściej odzywałam się pierwsza do niego, bo tak bardzo chciałam się z nim spotykać. głupia wakacyjna miłość, a ja i tak mimo wszystko robiłam sobie nadzieje na coś więcej. typowy bad boy. - pewny siebie, zdecydowany, wiedzący czego chce, dowcipny, uwodzicielski, dobra bajera, spontaniczny, nigdy nie wiedziałam czego mogę się spodziewać bedąc z nim. to ja latałam za nim, a nie on za mną. nigdy przesadnie mi nie słodził. gdy coś się działo zawsze stanął w mojej obronie. czułam się przy nim bezpieczna. niesamowicie przystojny. przy kolegach, cwaniaczek. nie krępował się w ich obecności złapać mnie tu i ówdzie. dawał mi takie emocje, nigdy nie wiedziałam na czym konkretnie stoje. ale... po pijaku zdażyło mu się mnie wyzwać. płakałam przy nim wiele razy, z jego powodu, bo tak bardzo mnie ranił swoim zachowaniem, a mi tak zależało. nie zachowywał się jak prawdziwie zakochany chłopak, ktoremu zależy na dziewczynie. wręcz przeciwnie, tak jakby tylko chciał mnie zaliczyć. nie naciskał na nic, ale tak wnioskuje. miał coś takiego w sobie co mnie bardziej nakręcało... mimo tego, w obecności innych dziewczyn on był tylko przy mnie, na inne nie zwracał uwagi, czasem mnie gdzieś zaprosił. ocknęłamsię w końcu i dotrało do mnie, że tak nie może być. odpuściłam sobie i nie odzywałam się do niego. wtedy on tylko od czasu do czasu odezwał się do mnie, a ja poznałam innego chłopaka.
Pan Y: przeciwieństwo Pana X. to on lata za mną, nie ja z nim. zachowuje się jak prawdziwie zakochany chłopak. od samego początku okazuje mi to, jak mu na mnie zależy. dba o mnie, stara się. zrezygnował dla mnie z wielu rzeczy, ograniczył kontakt ze swoimi przyjaciółmi, bo chce jak najcześciej spotykać się ze mną. codziennie się odzywa, chce się spotykać. zabiera mnie w różne miejsca. wiele tego... nie będę pisać, bo każdy z nas wie, jak zachowuję się zakochany chłopak. widzę to w jego spojrzeniu, w sposobie w jakim do mnie mówi i jak się zachowuje. w obecności innych dziewczyn, jestem tylko ja, na inne nie zwraca uwagi. gdzie nie jesteśmy, w gronie znajomych on jest tylko przy mnie. no po prostu chłopak idealny i w dodatku przystojny. w końcu czuję się ważna, szanowana i doceniana.
Pana X kompletnie sobie odpuściłam. w ogóle się do niego odzywam, teraz on to robi. aż postanowiłam mu powiedzieć, że poznałam innego chłopaka. od tego czasu zaczął do mnie częściej się odzywać. stał się strasznie miły.
teraz pokazuje mi się z całkiem innej strony. bardzo dobrze mi się z nim piszę, wspominamy sobie czas spędzony razem w wakacje i nawet sam mnie przeprosił i powiedział że aż mu głupio jak pomyśli o tym jak mnie traktował wcześniej. gdy spytałam się dlaczego taki obojętny był, stwierdził że nie chciał za bardzo się angażować, bo jest strasznie kochliwy, ale też nie potrafił mi tego powiedzieć...
nie chciał się angażować, bo ja mieszkam za granicą, tylko na wakacje przyjechałam do Polski. teraz nagle chciałby być ze mną, mówi że byśmy dali radę, że on nawet by mógł do mnie przyjechać...
o co mu chodzi? czy uważacie że jego prawdziwe 'ja' pokazał mi w wakacje, a teraz takiego tylko zgrywa? czy może jest inaczej?
Ostatni raz w Polsce byłam w sierpniu i znowu przyjeżdzam w grudniu. Pan X cały czas czeka, chociaż mówiłam mu że jestem z Y...
I tu się pojawia problem: boję się że wymięknę w Polsce. nadal mnie trochę ciągnie do X chociaż dobrze mi z Y. nie dobrze mi z tą myślą, że mogłabym zdradzić i zawieść Y. wiem, że z X na dłuższą mete nic się nie da, ale tylko taki niewinny flirt... cały czas mu pisze, że jak teraz przyjadę to nic nie będzie, on się pyta czemu taka dla niego zimna jestem, ale boję się że mogę sama sobie zaprzeczać... nie chce stracić Y, bo wiem że to odpowiedni i dobry chłopak w porównaniu do X, ale nadal ciągnie mnie do Y... raczej jak mówiłam, tylko flirt, bo o związku to nawet nie ma mowy...
Nie musicie pisać że zachowuje się jak...

bo doskonale o tym wiem...

wiem, że nie zachowuję się w porządku i nie jestem szczera wobec Y, ale te myśli są odemnie silniejsze... I to nie tak, że bawię się Y, na prawdę mi na nim zalezy... ale może X jest takim typem chłopaka, że flirt z nim jest strasznie pociągający dla kobiety... nie wiem...

już chyba głupoty pisze...
Doradzicie coś w tej sytuacji?