|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 34
|
Nadmiar pracy zniszczył związek?
Drogie Wizażanki, chciałabym się z Wami podzielić moim problemem, mam nadzieję, że ocenicie obiektywnie sytuację i poradzicie co robić lub czy nie robić nic...
Byłam z chłopakiem 2 lata. Przez ten czas było idealnie, zero kłótni ( jeśli pojawił się problem po prostu rozmawialiśmy na ten temat i dochodziliśmy do porozumienia), zgodność charakterów, zainteresowań, te same cele życiowe, po prostu było nam dobrze ze sobą. Widziałam że się stara i że mnie kocha, z żadną inną nie był tak długo jak ze mną.
Wszystko było dobrze, do momentu kiedy 4 miesiące temu zaczął pracę. Cieszyliśmy się oboje bo o stałą, dobrze płatną pracę teraz trudno. O ile na początku było ok, z czasem zaczął brać coraz więcej nadgodzin, zaczął pracować także w weekendy, bo było dużo pracy. Zaznaczę, że taki to typ pracy, że nadgodziny nie są obowiązkowe i absolutnie nie ponosi się konsekwencji za ich nie branie. Obiecał, że będzie pracował co drugi weekend, zeby też czasem odpocząć.
Niestety CAŁY wolny weekend zrobił sobie może raz. Był przemęczony, nie dosypiał, prosiłam go zeby odpoczął, ale do niego to nie docierało. Ucierpiało na tym nasze wspólne życie, miał coraz mniej czasu dla mnie, musieliśmy odwołać kilka wyjazdów na weekend bo "w pracy potrzebują", ale mimo wszystko starał się, dzwonił, spotykaliśmy się kiedy tylko miał czas, myślałam że z czasem zrozumie ze tak nie można na dłuższą metę.
Potem jednak do tego, ze pracował po 12 godzin w tygodniu i kazdy weekend po 8! Chociaż nie musiał, - bez nadgodzin starczyłoby mu na opłacenie mieszkania, studiów, życie i jeszcze odłożenie paru groszy.... Jeszcze większe zmęczenie dało o sobie znać, nie miał ochoty na nic, nawet na seks rzadko, a o pracy mówił nawet przez sen! Dodam, ze kiedy raz miał wolny dzień to i tak zasypiał na siedząco z przemęczenia... Zaczęłam sie poważnie martwić co się z nim dzieje i że niedługo się wykończy.
Ale to nie koniec! Miesiąc temu oznajmił mi że znalazł DRUGĄ PRACĘ! Bo ona jest taaaka interesująca, rozwijająca i będzie pracował wieczorami!! Wtedy na prawdę porządnie mu wygarnęłam, ale to nie dało efektów.
Po dwóch tygodniach takiej harówy, pracy od 6:00 - 22:00 lub dłużej, moich upomnieniach, doszedł do wniosku, że sam nie wie czego chce od życia, że nie mamy dla siebie czasu, a nie tak związek powinien wyglądać(odkrywcze;/) i chce wszystko przemyśleć. Rozstaliśmy się.
Ja się nie odzywam od ponad tygodnia, on też nie. Może coś do niego w koncu dotrze... moze nie... Nie ma czasu dla mnie, dla przyjaciól, odciął się od wszystkich, a ja zachodzę w głowę co się stało z tym wartościowym człowiekiem którego znałam...
Tęsknię za nim, kocham go i martwię się co robi ze swoim życiem, niszczy sobie zdrowie.
Chciałabym prosić Was o ocenę sytuacji: czy warto starać się mu uświadomić co on wyprawia? Czy to ma sens? Czy skoro zostawił mnie dla pracy, odwrócić sie i odciąć od niego? Ciężko mi zostawić go z tym samego, bo uważam ze ma problem. Uważam, ze popadł w pracoholizm (oczywiscie moze byc inaczej), a to uzależnienie, które będzie go wyniszczać jeszcze bardziej. Ciągle mam też nadzieję, ze przejrzy na oczy i wrócimy do siebie... Bardzo proszę o radę, może też miałyście z tym styczność?
Pozdrawiam
|