Wiesz co?
Ja walnę z grubej rury, bo już nie wytrzymuję.
Wiesz, co mnie najbardziej wkurza? To, że Ty masz tak powichrowane i podeptane poczucie własnej wartości!
Piorun mnie strzela, kiedy śliczna, bystra, przemiła babka ciągle o sobie źle pisze!
Początkowo myslałam, że się krygujesz, ale nie! Ty naprawdę cierpisz na jakąś selektywną ślepotę, która sprawia, że nie widzisz swoich zalet. Że zamiast siebie widzisz jakieś nie-wiadomo-co...
I wiem, że żadne tłumaczenia tu nie pomogą, wiem, że to normalny objaw deprechy, wiem, że ktoś Ci tę krzywdę zrobił traktując Cię jak byle co przez lata, wkręcił Cię w sytuację, w której po prostu nie możesz siebie szanować i wiem nawet chyba kto to był...
Jakbym gościa dorwała...!
Opamiętaj się dziewczyno! Marnujesz życie, marnujesz lata, marnujesz szczęście, które mogłabyś schwytać za pierwszym rogiem... Im dłużej będziesz w tym tkwiła, tym dłużej będziesz się z tego wygrzebywała.
Jak sobie teraz wyobrażasz jego przyjazd i pobyt.
On Cię krzywdzi i wykorzystuje, Ty o tym wiesz, powiesz mu to, więc i on będzie wiedział, że Ty wiesz... I co? Pozwolisz mu robić to nadal?
Spędzisz z nim upojne dwa dni, za które potem będziesz płaciła przez następne miesiące nie tylko kacem moralnym i niskim poczuciem własnej wartości, ale i kolejnymi zmarnowanymi dniami życia, w których niczego nie zmienisz?
Przecież nawet jeśli człowiek, który mógłby dać Ci szczęście w życiu wpadł na Ciebie już sto razy, to Ty nawet rozbijając sobie o niego nos go nie zauważysz. Może już go minęłaś? Może miniesz go jutro??
Życie nie trwa wiecznie, nie szkoda Ci czasu?
Serce mi się kraje, kiedy patrzę, jak osoba stworzona do szczęścia gryzie się i cierpi z powodu jakiegoś toksycznego, niedojrzałego egotyka.
Ale pojechałam...
