Zdarzyło Wam się, żeby lekarz ogólny kazał Wam zdjąć biustonosz do badania stetoskopem?
Byłam dziś u nowej lekarki, z racji tego że się mieszkam w miejscu studiów musiałam uzupełnić deklarację wyboru lekarza, nie wiedząc na kogo trafię, a tu taka sytuacja.
Lekarka do której chodziłam w rodzinnej miejscowości nigdy nie kazała mi się całkowicie rozbierać, tylko koszulkę ściągałam i osłuchiwała mnie normalnie, w biustonoszu.
Dodam, że nie mam jakichś wielkich piersi, które by przeszkadzały czy coś.
Ogólnie pani doktor była strasznie nieprzyjaźnie nastawiona, zasugerowała mi, że przyszłam po zwolnienie z zajęć

i stwierdziła że nic mi nie jest - a od dwóch tygodni męczy mnie ból w gardle, przypuszczałam zapalenie krtanii, mówię z okropną chrypą, głos mi się urywa gdy chcę coś głośniej powiedzieć. Zaczęło się od przeziębienia, przechodzonego, leczonego domowymi sposobami, i pomimo upływu czasu nic się nie polepsza. Kiedy kaszlę, ewidentnie czuję, że coś tam siedzi w płucach (oskrzelach?), ale lekarka nic nie wykryła przy tym osłuchiwaniu.
Przepisała mi inhalacje z olejkiem.
Ale mam wątpliwości co do jej kompetencji.
Co o tej sytuacji sądzicie?