Przeraźliwy strach przed przytyciem...
Dziewczyny!
Od razu zaznaczam, że jestem zdrowa, ale...
Od 8 lipca do dzisiaj udało mi się schudnąć z 86 kg do 65. Chciałabym zrzucić jeszcze z 5 kg, choć już czuję się dobrze w swojej skórze. Mam 172 cm.
Jest jednak inny problem - zamiast cieszyć się, że schudłam (oczywiście cieszę się, ale...) to cały czas boję się, że wrócę do starej wagi. Przeżywam wszystko co jem. Jak zaplanuję zjeść dwie kanapki chleba wasa, a dorzucę do tego nieplanowaną pomarańczę to cały dzień mam do kitu. Jak wypiję alkohol - podobnie... Jem maksymalnie do 16 (kiedy mam zajęcia to zdarza się, że kończę wcześniej, np. około 14-15, ale to z raz, dwa w tyg.), o ile latem nie odczuwałam problemu, to teraz, kiedy na dworze jest zimno, czuję, że jestem bardziej głodna i zjadłabym więcej. Trzymam się diety (choć czasem zdarzają się odstępstwa), ale wciąż myślę o tym, że przytyję i że nie wiem jak długo jeszcze tak wytrwam.
Chciałabym się przerzucić na śniadanie z pieczywa wasa na ciemny chleb (tylko na śniadanie), ale boję się, że mój organizm przyzwyczaił się do mniejszej ilości kalorii i zacznę tyć po takiej zmianie.
Od razu zaznaczam, że anoreksja ani bulimia mnie nie dotyczą, jednak bardzo mi przeszkadza, że nad moim nastrojem panuje to, co danego dnia zjadłam i ten strach...
Czy któraś z Was ma podobny problem? Jak sobie z tym radzicie?
Głupio mi o tym pisać, tym bardziej, że nikomu nie przedstawiałam tego problemu. Moja mama i siostra twierdzą, że przesadzam w tej kwestii, że już nie mogą słuchać tego, jak mówię o tym, że mam doła, bo zjadłam to czy tamto...
|