[naciulatko]

Ja przede wszystkim sobie powtarzam, że największą głupotą byłoby nie jedzenie przez cały dzień, bo potem faktycznie rzuciłabyś się na wigilijne potrawy. Ja planuję za dnia normalnie jeść (jem do 16), a w Wigilię zrobię sobie "wolne" i oczywiście zasiądę z rodziną do kolacji. Liczę na to, że mój organizm jest przyzwyczajony do jedzenia niewielkich porcji, dzięki czemu uda mi się zjeść trochę, a nie od razu rzucę się na jedzenie. Najgorsze jest to, że uwielbiam pierogi i ciasta. W tym roku chcę jednak zacząć od ryb, bo je też bardzo lubię, a istnieje szansa, że się nimi najem i nie starczy miejsca na pierogi Co do ciast to gorzej, tym bardziej, że nie jem słodyczy prawie pół roku (były z trzy odstępstwa w tym czasie), więc obawiam się, że się rzucę na sernik albo inne pyszności. Z tymże liczę po cichu, że na góra dwóch kawałkach się skończy. Nie można też świrować, to ma być magiczny czas Wesołych Świąt!