Dot.: Gaworzą, płaczą i brudzą pieluchy, lecz Mamy kochają jesienne Maluchy! IX-X 201
Dziewczyny, tak czytam o Waszych trudnościach w związkach...i zgadzam sie z Tamlin, że czasem na szczęście trzeba poczekać , a przede wszystkim uwierzyć, że się na nie zaslugłuje...przyszła do mnie refleksja na temat mojje historiii... Tak jak kiedyś wspomniałam, ja tkwiłam w poprzednim związku 11 lat, zaczęło się wcześnie , w liceum, w czasie kiedy byłam średnio świadoma tego, czego oczekuję od drugiego człowieka - taka "miłość" rządzi się innymi prawami, nie czarujmy się. A potem? Potem lata lecą, dopada rutyna, czesto wzajemne pretensje, rozbieżność planów, celów, priorytetów. Ja w pędzie życia nie miałam czasu, siły , by wyjść z tej relacji; to też kwestia przyzwyczajenia, lęk przed zmianą, pułapka utopionych przez lata kosztow - tych emocjonalnych i czasowych oczywiście...wzajemne pretensje i frustracja narastają ... w końcu zdecydowałam sie to zakończyć, myślę, że to był sprawdzian mojej dojrzałości - powiedzieć sobie szczerze, że nie jestem szczęśliwa i nie chcę tkwić w czymś tylko dlatego, że trwa to już tak długo.
Poznałam męża i tylko dzięki niemu wiem, czym jest miłość i bezpieczeństwo. Wiele przeszliśmy , aby móc być razem w pełni, ale było warto . I przepraszam za mój przydługi wywód, tak mnie naszło.
|