Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-12-29, 00:46   #2105
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 384
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Sok z mango, taki ==> http://ekamedica.pl/sok-z-mango/, chociać akurat tutaj nie jest opisany pod kątem oczu.
Jako podwójna filolożka robiąca kolejny fakultet z postępującą [ a właściwie - galopującą ] swego czasu wadą wzroku, mogę polecić to, co mnie uratowało . Specyfik na bazie luteiny właśnie, czarnej jagody, zeaksantyny i witamin ==> http://www.azmedica.pl/?ver=1&mainpa...kt.php&idp=185.
Od 6 lat wada stoi w miejscu i ani drgnie . Ostatnimi czasy łykam zamiennie z tym ==> http://www.azmedica.pl/?ver=1&mainpa...kt.php&idp=185 .



U mnie działanie podobne + ostatnio czasu ani sił nie miałam na wymiany, więc puściłam ostatki z wątku na alle .
Nauczyło mnie to zakupów racjonalnych : mam teraz tylko TO, co FAKTYCZNIE jest mi potrzebne .
Cudowne uczucie, że NIC się nie marnuje .

Widzę, że była też omawiana sprawa nieśmiertelnych spotkań okołoświątecznych. No cóż - u mnie sprawa ma się podobnie jak i u Was . Z większością ludzi z LO nie mam kontaktu. Część sama się wykruszyła : inne miasta, kraje, priorytety, część niestety zaniedbałam sama , ale staram się nadrabiać .
Lepiej się dzieje ze znajomościami ze studiów . Na sloviance trzymałyśmy się w szóstkę i jestem dumna z tego, że mimo różnych części Polski widzimy się minimum 2 razy do roku - zazwyczaj jest to skład 4 do 5 osób, nigdy nie ma Nas niestety 6 [ jedna psiapsióła się odcięła].
Spotykamy się zazwyczaj w Szczecinie : u jednej z Nas, przygotowujemy dobre jedzenie, coś do picia . Opowiadamy aktualności, wspominamy, wymieniamy się ciuchami, czasem idziemy potańczyć . Wiem, że na te Dziewczyny mogę liczyć : w sprawie dobrego słowa, kasy, przyjechania w środku nocy do Marakeszu, żeby wykraść mnie z więzienia .
Życzę każdemu takich relacji .

A aktualnie walczę z remanentem i brakiem kreacji sylwestrowej . Moje sukienki miały być na dziś, a tymczasem krawcowa przeziębiona, że nosa z łóżka nie wyścibia . Chciała robić na poniedziałek, ale jak usłyszałam jej głos przez tel, to sumienia nakazało mi zmienić taktykę . Kazałam się jej kurować, sukienki odbiorę po Nowym Roku, jak już wyzdrowieje, a pójdę w czymś innym . Tylko w czym ?
Zazdroszczę takich przyjaciółek.
Chętnie spróbuję te preparaty na wzrok, bo mi też szwankuje i to bardzo. Oczy mnie już od południa szczypią kiedy siedzę przed komputerem.
Ja też mam dylemat co założyć, bo idziemy na sylwestra przebieranego do klubu. Motyw: filmy i musicale. Chyba już mam pomysł, ale nie wiem czy dobry.

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
A propos tego nieodnajdowania sensu w życiu - dziś próbowałam sobie przypomnieć momenty, kiedy czułam całą masę sensu. Jako pierwsze przypomniały mi się wagary w klasie maturalnej, kiedy robiliśmy mało sensownych rzeczy, więc czasem chodziłam sobie do biblioteki na Koszykowej (taka prawie-Narodowa), wyszukiwałam i zamawiałam książki o XIX-wiecznej literaturze angielskiej, czytałam, przepisywałam jakieś stare wiersze do specjalnego zeszytu, w przerwach czytałam pamiętnik i czułam się jak moja życiowa idolka, Emilka ze Srebrnego Nowiu. Nic mnie wtedy nie obchodziło, że muszę jechać na zimnie przez pół miasta, że to co robię nie przyniesie mi żadnych profitów poza własną przyjemnością - ani tym raczej nie zabłysnęłabym na maturze, ani podczas towarzyskich rozmów,ani żadnej kasy z takiej wiedzy nie ma - a jednak taki czas dla siebie był mi niezbędny, umiałam go sobie zorganizować i cieszyć się nim bez żadnych wyrzutów. To po prostu byłam prawdziwa ja. Skąd mam wiedzieć jaki moje życie ma mieć sens, skoro ciągle robię to co wypada, co się opłaca, czego inni oczekują, za co inni będą mnie podziwiać i do tego stopnia w to wpadłam, że w zasadzie nigdy nie zastanawiam się już nad sobą tylko gdzieś pędzę, jakbym się bała, że nie zdążę. To chyba jest część tego bezsensu. Brak refleksji nad samą sobą, jedynie dla tej refleksji, a nie w oczekiwaniu, że ta refleksja mi coś przyniesie. To pewnie nie wszystko, ale czuję, że to dobry trop, bo często jestem głęboko przekonana, że popisanie pamiętnika lub długi samotny spacer (dwie rzeczy, które kiedyś były dla mnie zupełnie naturalne, pozwalałam sobie odczuwać ich potrzebę i realizować ją) pomogłoby mi rozładować napięcie, poczuć się lepiej. Tylko jakoś nigdy nie mogę się do tego zmobilizować, brak mi koncentracji, szkoda mi czasu.
Może jutro uda mi się napisać więcej w klubie, bo muszę w końcu coś osobistego (i związanego z tą i jeszcze inną poruszaną ostatnio kwestią) w końcu wyrzucić.
Dobranoc i życzę Wam, żebyście miały jutro taki wspaniały dzień, jaki ja miałam dzisiaj Dawno już się nie czułam taka ucieszona, choć nie odniosłam żadnego sukcesu ani nic nadzwyczajnego dla mnie się nie przydarzyło.
Cieszę się, że dzień Ci się udał Oby więcej było takich dni

Ja po świętach wzięłam się za ćwiczenia z Ewą Chodakowską, bo kiedyś mi przynosiły efekty. Ćwiczyłam przedwczoraj ponad godzinę, a do dziś nie mogę się ruszać. Jeszcze nigdy nie miałam takich zakwasów, usiąść nie mogę
Ale nie zniechęciło mnie to i w bólach dziś zrobiłam sobie 30 minut dosyć lekkich ćwiczeń. Muszę się wziąć za siebie w końcu.
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora