Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Zauroczone dziecko....
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2013-01-10, 11:50   #435
katja_22
Zadomowienie
 
Avatar katja_22
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 420
Dot.: Zauroczone dziecko....

A ja też się nasłuchałam o tych urokach Mój brzdąc był spokojny przez pierwszy miesiąc. Był problem z jego spaniem, bo przed południem o spaniu nie było mowy, ale generalnie nie było źle. Kiedy skończył miesiąc mniej więcej sytuacja się pogorszyła. Wtedy też mieliśmy wizytę w domu - teście i ich znajoma (dalsza rodzina) - maluch był tego dnia rozdrażniony. Moja wersja jest taka, że miał po prostu za dużo wrażeń, nie był wyspany, marudził, płakał, teściowa wciąż wyrywała mi go z rąk, uniemożliwiając nawet nakarmienie go w spokoju. Niestety wizyty z dzieckiem u nich przebiegały podobnie, był niespokojny, płakał i tu się zrodził pomysł teściowej, że ktoś go zauroczył... Ja szczerze mówiąc słuchałam tego z pobłażaniem, ale dla jej świętego spokoju pozwoliłam jej odczynić urok Poprawy nie zauważyłam, ale żeby było śmiesznie wtedy też była u nich ta znajoma, więc potem żartowałam, że to pewnie dlatego, bo urok zdjęty, więc musiała rzucić znowu :P Teściowa już nie odczyniała więcej, ale przebąkiwała, żebym w domu powtórzyła to odczynianie Mówili też, że chrzest święty wszystko zmienia, ale w dniu chrztu, już po wszystkim też był niespokojny i płakał - ja uważam, że to było spowodowane dużą ilością osób w domu i znowu natłokiem wrażeń... Jak mały skończył 3 m-ce sytuacja się unormowała sama (może nawet troszkę wcześniej). Dalej jest nerwus, ale już nie miewa takich "ataków", jakoś się dogadujemy. Moim zdaniem to kwestia poznania, zrozumienia własnego dziecka i nauczenia się jak z nim postępować. Nam się to chyba udało Chociaż teściowa uważa, że ja go tylko kryję, a w rzeczywistości dalej jest jak było :P Moja kuzynka (mama trójki dzieci) mówiła, że najgorsze są pierwsze 3 m-ce i chyba miała rację, teraz tylko ząbki są naszą zmorą, ale generalnie póki co dajemy radę

Ale muszę dodać, że i moja mama wierzy w takie rzeczy, choć ona na szczęście nie sądzi, żeby mały był/jest zauroczony Jak miała kilkanaście lat wróciła do domu bardzo słaba, podobno leciała przez ręce. Ktoś wpadł na pomysł, że to urok i odczynił. Podobno natychmiast pomogło...

A czerwone wstążeczki... Niby się nie wierzy, ale każdy przypina. Moja mama też małemu przywiązała do wózka, drugą przypięła do poduszki w łóżeczku... To już chyba bardziej taki element tradycji się zrobił, że się małemu dziecku taką wstążeczkę wiąże
katja_22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując