[mpt]

Napisane przez tyene

No i to jest najbardziej niepokojące. Dlatego Autorka powinna jasno pokazać, że takie zachowanie jest sprzeczne z nauczaniem Boga na temat seksu i jest zachowaniem wynikającym z egoizmu jego, a nie zachowaniem podyktowanym miłością do niej. Dlatego Autorka musi, po prostu musi dążyć do prawdy, nie bać się konfrontacji, nie bać się szukania rozwiązań.

Dokładnie, bo to żadna łaska, że jej własny mąż z nią porozmawia. Nie można obchodzić się z nim jak z jajkiem - facet przysięgał, a jeśli przeżył jakąś traumę i ją zataił, to co to za przysięga: bez zaufania, bez wiary w drugą osobę. Taki brak szczerości i otwartości w tym wypadku jest jak kłamstwo i bardzo raniący brak zaufania. Ja bym się na to nie godziła. I nie godziłabym się na głaskanie po główce i rozumienie. Bo tu nie ma czego rozumieć - facet nie jest szczery. Można rozumieć, kiedy wie się, o co chodzi.