Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 1 923
|
Dot.: Zdrowe odzywianie - porady, wskazowki, przepisy :)
Ciekawy ten blog, choć ja zwolenniczką paleo nie jestem Nie toleruję dużych ilości mięsa i nie potrafię żyć bez zbóż. Także bardzo lubię nabiał i dobrze mi on służy. Ale, jak wiadomo, nie ma jednego jedynego uniwersalnego sposobu zdrowego żywienia.
Co do zdrowego żywienia.
Zdrowe to: zróżnicowane, smaczne (!!!), spożywane z przyjemnością, ładne dla oka i dające (w dłuższej perspektywie) dobre samopoczucie.
O dobrym samopoczuciu i zróżnicowaniu dużo mówić chyba nie trzeba, bo to rzeczy oczywiste, prawda? Że na nowe smaki się warto otwierać, na przykład. I że nie ma produktów "zdrowych dla każdego", bo każdy organizm ma trochę inne potrzeby. I że jak coś ma duży napis, że jest zdrowe, to prawdopodobnie nie jest na tyle zdrowe, żeby wszyscy to wiedzieli bez napisu (jogurciki "light", słodziki, odtłuszczone cokolwiek, margarynka "dobra na serce" dla prababci). Pełnoziarnisty makaron i otręby nie są zdrowe z urzędu, dajcie otręby komuś, kto ma problemy z jelitami i patrzcie, jak się potem wije w męczarniach.
A dlaczego jedzenie powinno być smaczne, spożywane z przyjemnością i ładne dla oka? A dlatego, że nie rozumiem, dlaczego jedna z podstawowych czynności, które wykonujemy, aby przeżyć, nie miałaby być przyjemna!
Jeżeli je się najpierw oczami, potem z lubością przeżuwa powoli każdy kęs, wszystko razem w miłej atmosferze, to człowiek raczej nie zje ani za dużo, ani za szybko. Jeżeli trzymanie się zasad żywieniowych powoduje stres, to chociażby to jedzenie było najzdrowsze, to i tak jego prozdrowotność szlag trafi. Jak sobie zrobi ktoś jakieś ultrazdrowe jedzenie, którego serdecznie nie znosi i pożre je w dwie minuty, zatykając nos, to nic mu to dobrego nie da. Nałyka się powietrza, brzuch go rozboli, nieszczęsny żołądek będzie całe wieki męczył się ze zbyt dużymi kawałkami, a sam osobnik będzie chodził wkurzony, bo miał ohydny obiad.
W zakupach (bo przecież zdrowe jedzenie zaczyna się w sklepie) polecam rozsądek i ostrożność. Bo jasne, że pomidorki są pycha i że mają i witaminki, i likopen, i wszystko. Tylko czy o tej porze roku (mamy zimę w pełni, przynajmniej w Małopolsce) można bezpiecznie jeść duże ilości pomidorków? Smakują trochę papierowo, a zawierają pewnie pół tablicy Mendelejewa z aneksem. Może warto trochę więcej uwagi zwrócić na kiszonki, na przykład? Kapusta kiszona, nasza dobra, polska, przaśna kapusta kiszona, urosła jeszcze latem, gdzieś na polu (miejmy nadzieję, że u rozsądnego rolnika), a w procesie kiszenia stała się po prostu marzeniem dietetyka. Można sobie w warunkach domowych ukisić buraczki do picia, robi się to tak, że umyte, surowe buraki obiera się i kroi na plasterki, zalewa w słoju przegotowaną wodą, wrzuca skórkę ciemnego chleba, przykrywa ściereczką, odstawia na około tydzień (tylko trzeba kontrolować chlebek-kiedy zacznie się pojawiać biały nalot, to trzeba go natychmiast wyjmować, zebrać resztki). Po tygodniu całość się przecedza, pije się szklaneczkę w ciągu dnia. Smak ma specyficzny, ja osobiście uwielbiam.
Z bomb witaminowych i wszelakich innych bomb (bo zasadniczo nie tylko witaminami człowiek żyje) bardzo polecam: naturalny miód (który, oprócz tego, że jest pyszny i z powodzeniem zastępuje biały cukier, że o jego cudownym wpływie na smak marynaty do mięs nie wspomnę, jest jeszcze bardzo wartościowym dodatkiem), miso (to jest pasta ze sfermentowanej soi, cholernie zdrowa, przepyszna, z mnóstwem witamin i bardzo sycąca, do użycia w dowolny sposób-jako składnik marynaty, albo jako zupka. Wystarczy zalać ją gorącą wodą, wrzucić wodorosty, ew. trochę tofu i bulionu rybnego, co zajmuje mniej-więcej pół minuty, dając pycha, superszybki, superzdrowy, niskokaloryczny i bardzo sycący mały posiłek/przystawkę-cóż za wspaniała alternatywa dla zupek w proszku!!!). Czosnek! Czosnek jest bardzo zdrowy, o ile jest czosnkiem polskim, bo czosnek pochodzenia chińskiego nie dość, że jest miliard razy mniej aromatyczny, to w dodatku nie ma nawet ułamka tych wartości odżywczych, co nasz. Oczywiście, jest też od naszego dwa razy tańszy, ale, na litość, ile my kupujemy czosnku? (rada: chiński czosnek jest bieluteńki, bardzo kształtny, a polski jest różowawo-szarawo-nijaki). Czosnek jest naturalnym antybiotykiem, co w dobie przeziębieniowo-zagrypieniowej jest rzeczą bardzo godną uwagi. Imbir! Imbir jest również przepyszny, przezdrowy, a jeżeli ktoś poszedł po rozum do głowy i nie nosi nudnych kanapek do pracy, tylko pudełeczko ze smacznym jedzonkiem (ja jestem wielkim orędownikiem bento), to odrobina imbiru w kącie pudełeczka sprawi, że wszystkie wredne bakterie, gotowe zdewastować nasz posiłek, zdechną w męczarniach. Rzecz przydatna, szczególnie, jeżeli jest dość ciepło.
W sezonie warto po warzywa wybierać się na targ, nakupić więcej, pomrozić na zimę. Także po serek się tam warto wybierać. Jak ktoś kiedyś kupił sobie biały ser na targu i zeżarł, to już nie będzie chciał patrzeć na to, co po sklepach leży. Dodatkowo, jak stoi na targu ktoś z mlekiem, to sobie mozna od niego to mleko kupić. Ja jestem mieszczuch i mleka "prosto od krowy" pić nie potrafię, ale już zsiadłe mleko z mleka "prosto od krowy" z lubością spałaszuję. Że nie powiem o masełku, które łatwo można z takiego mleka zrobić, a które smakuje absolutnie wyjątkowo (przepis innym razem). Salmonelli się nie bać. Mój osobisty Ojciec dnia bez takiego wiejskiego mleka sobie nie wyobraża, a o salmonelli to chyba nigdy nie słyszał.
My teraz wszystko jemy dramatycznie sterylne i efekt jest taki, że pojedziemy sobie potem na wakacje parę kilometrów dalej i korzystamy z pięknej pogody, za pozwoleniem, w kibelku, bo flora bakteryjna troszeczkę inna i od razu nasze wydelikacone jelitka szlag trafia.
Bardzo polecam też kasze. My mamy to szczęście, że kasze są u nas popularne, taniuteńkie, a bardzo wartościowe. Uwaga. Nie gotuje się kaszy w woreczkach. Nie gotuje się niczego w woreczkach. Kto przy zdrowych zmysłach żre plastik?
Warto też zwracać uwagę na przyprawy. Przypraw jest bardzo dużo różnych, w staropolskiej kuchni korzystano z nich bardzo obficie, a z nieznanego mi bliżej powodu po drodze coś się stało i w większości domów jest sól, pieprz, majeranek, ziele angielskie i ewentualnie troszkę liścia laurowego. Oprócz smaku, większość z nich posiada wysokie walory odżywcze. Są takie, które pomagają uniknąć wzdęć (np. kminek dodany do kapusty), dają kolorek, będąc jednocześnie supersilnymi przeciwutleniaczami (kurkuma), wspomagają trawienie (mięta! dodaj odrobinę mięty do kurczaka i zobacz, co się stanie, a staną się cudowne rzeczy), wspomagają różne inne rzeczy (lubczyk). Są też takie, które urągają sztuce kulinarnej i choćby z tego powodu lepiej ich unikać (vegetki?).
Bardzo polecam radykalne kroki wobec mikrofalówek, takie ostateczne rozwiązanie kwestii kuchenkowej. Należy ładnie spakować i odwieźć na złom. To szatańskie urządzenie w naszych kuchniach (w mojej, rzecz jasna, obecne nigdy nie było) nie tylko nie jest bardzo zdrowe (podobnie, jak gapienie się w telewizornię, komputer, korzystanie non-stop z komórki, więc wiem, że argument nienajlepszy), nie tylko rujnuje smak potraw i podrażnia żołądek (mój, z natury skłonny do cierpień, ma tendencję do cierpienia jeszcze bardziej po żarciu z mikrofalówki, żarciu-nie jedzeniu), to w dodatku jeszcze przypomina nam o tym, że coś trzeba zrobić szybko, "na wczoraj", natychmiast, najlepiej w dwie minuty. I po degustacji! I po przyjemności! I po relaksie!
Reasumując, zdrowe żywienie zaczyna się od kupowania, trwa podczas przygotowywania (dlaczego by nie zrobić z tego fajnego rodzinnego rytuału, mniej utalentowani kulinarnie niech trą ser/obierają/skrobią/mieszają) i kończy się efektem finalnym, czyli spokojnym, powolnym, przyjemnym konsumowaniem ładnie podanego posiłku. Powinno zająć trochę czasu i ten czas wypadałoby wygospodarować. I bez hipokryzji, że tego czasu nie ma. To nielogiczne. Pracujemy na zycie po 8 godzin co najmniej, a nie mamy tych trzydziestu-czterdziestu minut na to, żeby JEŚĆ na życie? Bzdura. Poza tym posiadamy partnerów, partnerki, mężów, żony, dzieci, współlokatorów, braci, siostrzenice. Większość z nich dysponuje dwiema zdrowymi rączkami, które doskonale nadają się do pomocy w kuchni.
|