Witajcie Dziewczyny
od dłuższego czasu czytam ten wątek, może dlatego, że większość sytuacji, które opisujecie sama przeżyłam... Byłam w blisko 10letnim związku, który był tragiczny. Byłam ślepo zakochana, wybaczałam zdrady, poniżanie,szmacenie, nie miałam ani grama szaasunku do samej siebie, straciłam wiarę i poczucie własnej wartości...az wtedy pojawił się inny facet, zakochałam się w nim na zabój, dał mi siłę (chociaz nie spotykałam się z nim jeszcze, nigdy nie zdradziłam byłego) abym zakonczyla tamten niefortunny związek. Od razu ze związku przeszłam w nowy związek bo szybko zaczęliśmy się spotykac (wczesniej znalismy się rok i nic między nami nie zaszło). Jestem z nim 8 miesięcy. Wydawało mi się ze będzie tak bajkowo, kolorowo, ale ja nie potrafie dobierac męzczyzn

kocham zbyt mocno, nie szanuję się... obecny chłopak ma swoje wady (bardzo powazne), ale powiedzmy, ze sama się w to wkopałam, bo wiedziałam o tym i zaakceptowałam je. Zazwyczaj jest słodki, kochany i dba o mnie, ale jest naprawdę atrakcyjny i wygadany i kobiety do niego lgną

i tu zaczyna się problem bo ja po ost związku, w którym byłam strasznie zdradzana miewam paranoje...
I tu w tym momencie proszę was o pomoc. Mianowicie (chociaz wiem , ze zrobiłam źle i strasznie żałuję, nigdy wcześniej mi się nic takiego nie zdarzyło) wczoraj w nocy nie mogłam spać i sprawdziłam jego telefon, a ze to smartfon to od razu tez rozmowy na fb... naprawde rozumiem jak strasznie się zachowałam , uwierzcie. Wiem, ze mnie nie zdradza , ale jego rozmowy z dziewczynami , z kótrymi sypiał/spotykał się są hmm powyzej tego co jestem w stanie zaakceptowac bez poczzucia zdrady,ale moze przesadzam... Jedną z nich nazywa "śliczną" i boli mnie to, dodatkowo napisał jej , ze ostatnio bardzo cięzko pracował nad swoim ciałem i wyśle jej zdjęcie," chociaz wie, ze byłabym zazdrosna, ale czego oczy nie widzą...", ponadto napisał jej , ze oboje jesteśmy uparci i przez to nasze kłótnie sa bardzo zażarte i czasem mam tego wszystkiego dość. Zabolało mnie to. Druga z nich opowiadała mu o swoim nieudanym (wciaz trwajacym) zwiazku. On odpowiedział jej zeby olała takiego złego chłopaka i kupiła sobie wibrator zeby nie wracac do niego juz. odpowiedziała zeby to moj facet jej kupił, bo jej samej to głupio, ale moze zeby lepiej nie kupował bo jeszcze będzie chciała zeby jej ten wibrator sam wsadził ;/ on zareagował "haha" i powiedział , co prawda w zartach,
"ze chyba, ze w dupę"... dodam , ze moj facet t o mega fetyszysta tyłków a z nią łączył go jakiś czas temu przelotny wakacyjny romans, a ze sie lubią to utrzymują kontakt "czysto kolezenski"...
Jak patrze co napisałam to mam wrazenie, ze p owinnam walnąć łbem w ścianę ... a potem iść się leczyc...
naprawdę mam ze sobą problem, chyba większy niz z nim. Najgorsze jest to, ze w związku całkowicie oddaje się partnerowi, gotuje obiadki, sprzątam, piekę ciasteczka, masuje ,przytulam, całuje, odcinam sie od znajomych, dwoje i troje się w łóżku, zrobiłabym wszystko zeby uszczesliwic faceta, zeby tylko kochał mnie tak mocno jak ja jego. mam taką niespełnioną potrzebę bycia kochaną, ale sama siebie nie kocham...
I jestem świadoma, ze tak naprawdę, to za☠☠☠ista ze mnie "partia" i mogłabym przebierac w facetach jak w ulęgałkach. Wiem, ze jestem naprawdę bardzo ładna,pracuje nad sobą, potrafię zartowac, swietnie gotuję, potrafie rozmawiac na wszystkie tematy, ucze się, pracuje, jestem naprawdę dobra w sprawach intymnych, jestem czuła i oddana. Ta wiedza nie podnosi mojego poczucia wartosci nawet o milimetr ...
Czy ja przesadzam, czując się zraniona /zdradzona ? nie mogę z nim o tym porozmawiac bo wydałoby się, ze zrobiłam cos tak okropnego
