Dot.: Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 7
Wracając do domu spotkałam kumpla. Zapaliliśmy, pogadaliśmy, poszliśmy kawałek razem i spotkałam koleżankę. Koleżanka i kumpel się nie znają. Przedstawiłam ich sobie itd. i kumpel zaczął ją podrywać. Zaproponował jej pójście na kawę. Dziewczyna odpowiedziała, że to chyba nie jest najlepszy pomysł. Moim zdaniem ładnie odpowiedziała, delikatnie dała do zrozumienia, że nie i mi osobiście by to wystarczyło. Ale nie kumplowi... Zaczął naciskać, dopytywać "A co? Masz chłopaka?", ona zaprzeczyła ale on się upierał jak debil, że na pewno ma chłopaka i dlatego nie może z nim iść. Ona w końcu się zirytowała i powiedziała, że jak najbardziej może ale nie chce, pożegnała się ze mną i poszła.
Kumpel odprowadził mnie do domu i cały czas mi tłumaczył, że ona NA PEWNO ma chłopaka, normalnie wmawianie dziecka w brzuch. Zapytałam go czy nie bierze pod uwagę tego, że może się jej zwyczajnie nie podobać i spotkałam się z tak szczerym szokiem i niedowierzaniem, że opadły mi ręce z siatami.
Rozumiem, że było mu głupio, dostał kosza przy mnie, niefajnie. Chociaż ja też nie raz dostałam kosza przy ludziach i przeżyłam, ba, zachowałam klasę. Rozumiem, że musiał mi koniecznie wmówić (i sobie pewnie też), że to nie z powodu jego aparycji czy zachowania.
Ale to nie było to. On na prawdę święcie wierzył, że ona MUSI na niego lecieć, nie ma innej opcji.
Skąd się tacy biorą?
|