2013-02-02, 22:57
|
#3
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Lublin/Norwich
Wiadomości: 2 925
|
Dot.: Rozstanie po 10 latach, jak zacząc od nowa?
Golgie to już nawet nie chodzi o niego- ja sobie bez niego poradzę, będzie boleć, będzie żal, ale to przejdzie. W sumie lepiej zakończyć zły związek i żyć samemu, niż się kotłować całe życie.
Nie wiem co on chce osiągnąć, o co mu właściwie chodzi. Ja trzymam się jego ostatnich słów, że to koniec i tak rozpatruje swoje dalsze życie- bez niego.
Myśle że jemu też jest ciężko- nie jesteśmy razem, a nadal ze sobą mieszkamy, to takie ciągłe rozgrzebywanie ran. Nie jest łatwo skreślić 10 lat życia, a jak to zrobić gdy ciągle się w pewien sposób żyje z tą osobą?
Mnie chodzi o siebie i dzieci. Nie wyobrażam sobie żyć bez nich, ale też nie wiem jak mam przeżyć kolejne miesiące z nim pod jednym dachem 
Ja nie mogę zostać tu sama bez samochodu, z moja pracą po prostu nie mogę- wychodziłabym o 6:30, a wracała po 20. Dlatego mi potrzebne prawko, ale jeśli robiłabym prawko- potrzebny mi jest do tego on, a to się wiąże z dalszym mieszkaniem z nim. Jak to wszystko rozwiązać w najmniej bolesny sposób?
Rozwiązanie które mi podałaś tez przyszło mi na myśl, nie wiem tylko jak on się do niego ustosunkuje, bo jeszcze z nim o tym nie rozmawiałam. Do tego dochodzi tez kwestia finansowa- nie ukrywam, że opłacenie kredytu, wynajmu, kupno drugiego samochodu i opłacenie ubezpieczenia za niego to taka bułka z masłem. Przy opcji "wynajem" kupno drugiego samochodu odwlekłoby sie w czasie, co za tym idzie nasza chora relacja trwałaby dłużej. Ja chciałabym to załatwić jak najszybciej. Najszybsze wyjście- moja wyprowadzka, ale dzieci... Nie chcę ich zostawić, no po prostu nie chce, już pal licho dom i całą reszte, to tylko rzeczy, ale jak by moje życie wyglądało bez dzieciaków? I ich beze mnie?
Edytowane przez Czarina
Czas edycji: 2013-02-02 o 23:38
|
|
|