2013-02-03, 18:25
|
#3489
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Berlin
Wiadomości: 1 956
|
Dot.: Wakacyjne Mamy 2012 (XXI) - część VI
Co tu znów tak cicho? 
Cytat:
Napisane przez nitka_88
A ja miałam dziś w nocy mały kryzys... Aż dzwoniłam do małża z płaczem, żeby przyjechał do domu, bo już nie mogłam z małym wytrzymać  Ledwo skończył się problem z ząbkiem, a już zaczęło się co innego, pewnie skok. Dwie ostatnie noce to jakiś koszmar, w ciągu dnia też nie lepiej. Naprawdę bywają chwile, kiedy mam go serdecznie dość, a zaraz potem pojawiają się wyrzuty sumienia i myśli że nie nadaję się na matkę  Nienawidzę u siebie tak skrajnych nastroi! Niech idą precz 
|
miewam to samo, niestety. Tzn. czasem czuję, że jeszcze 10 minut, a wybuchnę, może nie tyle małą wyrzucę przez okno, co sama z niego skoczę. Ostatnie 4 (mniej-więcej) tygodnie wyglądają tak, że gdy tylko odwrócę się od niej plecami - ona zaczyna przeraźliwie wrzeszczeć. Już nawet nie chce mi się o tym pisać Znów jest tak, jak w 2-3 miesiącu jej życia: praktycznie nie mam możliwości by się umyć czy ubrać (mówię o robieniu tego bez akompaniamentu wrzasku tudzież widza w leżaczku ), pierwszy posiłek zjadam na ogół około 16, gdy już półżywa od walki z krzykiem pakuję małą do wózka i jadę do teściów - odpocząć 2 godzinki...
Z tym że nigdy nie myślałam, że nie nadaję się na matkę - po prostu wydaje mi się, że najświętsza, najłagodniejsza i najbardziej kochająca dzieci osoba w pewnym momencie zaklęłaby przynajmniej w duchu, gdyby musiała codziennie godzinami słuchać wściekłego wrzasku, gdyby odkurzenie mieszkania zaczęła postrzegać w kategoriach rozrywki, jedyną możliwość odetchnięcia miała u teściów (sic!) a w dodatku zmagała się z nieustającym uczuciem niewyspania i głodu 
Mój mąż podobno był taki jako dziecko - mniej-więcej do czwartego roku jego życia teściowa nie miała możliwości nawet pójścia do toalety bez asysty, bo zaraz walił w drzwi i zalewał się łzami. No to mamy kolejnego mamicycka...
|
|
|