Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Oskarżona o kradzież w trakcie pracy
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2013-02-04, 11:50   #2
019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 10 573
Dot.: Oskarżona o kradzież w trakcie pracy

Cytat:
Napisane przez lilyput Pokaż wiadomość
Witam! Szczerze przyznam,że tak zbulwersowałam się dzisiejszą sytuacją,że specjalnie założyłam tutaj konto, aby się z Wami tą sprawą podzielić.Zostałam oskarżona przez kierowniczkę rossmana o kradzież, bez jakiejkolwiek podstawy. Zastanawiam się co mogę w tej sytuacji zrobić, aby kierowniczka poniosła konsekwencje. Zacznę od początku. Po raz pierwszy pracowałam na promocji w Rossmanie jako hostessa. Przychodzę na czas, miła pani kierowniczka pokazuje pomieszczenie socjalne, w którym mogę wypić herbatę, przebrać się. Pomaga wypełnić raport, po czym pyta się : "Czy ma pani coś do podpisania ?" Jako,że wszystkie formalności załatwiała za mnie pani z firmy, która wysłała mnie do drogerii odpowiedziałam,że najprawdopodobniej nie, ale za chwilę się dowiem. Napisałam sms'a do kobiety, która ową pracę mi załatwiła i potwierdziła,że żadnych podpisów nie potrzebuję. Zatem poszłam do kierowniczki, powiedziałam,że nie mam nic do podpisania, ta stwierdziła ,że w porządku i moge iść już na promocję.

Przez sześć godzin pracowałam, następnie podeszła do mnie kierowniczka z informacją,że moge już kończyć, udać się do pokoju socjalnego , następnie zgłosić się do niej do "biura". Tak więc zrobiłam. Poprosiła mnie o okazanie torby, a że nie mam problemu z "lepkimi rączkami" to bardzo chętnie i pewnie okazałam swoją torbę. Kierowniczka drogerii ROSSMAN otworzyła ją , wyjęła z niej perfum-Cerruti pytając się z chamskim tonem "Co to ma być?!" ( ZAZNACZĘ,ŻE MOJA TORBA PRZED ROZPOCZECIEM PRACY NIE BYŁA SPRAWDZANA! )
Na co odpowiedziałam spokojnie : " Perfum, przecież widzi pani "
K- kierowniczka drogerii ROSSMAN
J- ja

K: Przecież pytałam się Pani czy ma pani do podpisania jakieś produkty, które znajdują się na sklepie, a nabyła je pani wcześniej ( cedząc przez zęby)
J: Nie mogła Pani tak od razu powiedzieć? Pytała się pani czy mam "COŚ" do podpisania. Przy wypełnianiu raportu mówiłam pani,ze jestem na takiej akcji pierwszy raz i nie za bardzo wiem co i jak. Poza tym może pani otworzyć opakowanie, perfum jest do połowy pusty.
K: ( wyciągając perfum z opakowania ) może faktycznie... zaraz sprawdzimy co jeszcze tu pani ma
J: ok, nie ma problemu, proszę szukać dalej
K: (wyciąga tusz do rzęs, którego wyglad wskazywał na dość długie użytowanie) a to ? co to ma być? Chociaż w sumie... ( zwątpienie w głosie, z powodu "zajechania" produktu chyba stwierdziła,że nie warto sie szastac)
Dalej przegląda.. przegląda, znajduje drugi tusz, w nieco lepszym stanie, ale nadal widać ,że używany. Następnie znajduje podkład rimmela, opakowanie w idealnym stanie ( podkład match perfection (?) w słoiczku ( ten żelowy) krzycząc coś w stylu " HA! " i patrząc się na mnie wyczekująco
J: Może Pani otworzyć, już mi się kończy i szczerze mówiąc to zastanawiałam się nawet czy zdaże sobie dziś go tutaj kupić po pracy.
K: (otwiera, patrzy,że podkładu zostało na maks 3-4 użycia, po czym "wrzuca" go w bardzo niemiły sposób z powrotem do torebki ) Przeszukuje dalej i nagle ku jej radości znajduje niezniszczony, wyglądający na całkiem nowy , a przede wszystki NIEUŻYWANY produkt. Był to błyszczyk Rimmela.
CO TO MA BYĆ ?! I SKĄD TO MASZ? ( drze się w niebogłosy, widzę przez szybkę,że klienci dziwnie się patrzą na "biuro" z którego wydobywają sie takie dźwięki, jednak przez szybki, któe sie tam znajduja gapie nie mogą zajrzec do środka

J: Jest to błyszczyk, zakupiłam go w pepco .
K: W ******* NIE MA PEPCO (miasto) NIECH NIE ROBI PANI ZE MNIE IDIOTKI BŁYSZCZYK RIMMELA NIBY W PEPCO PANI KUPIŁA?

J: Tak, za całe 5 zł . Z resztą mogę poszukać paragonu, najprawdopodobniej mam go ze sobą, a poza tym kilka dni po zakupach w pepco chciałam sprawdzic ile u was kosztuje ten błyszczyk to nawet w sprzedaży tego koloru nie mieliscie, ale cenę sprawdziłam.
K: Chyba chodzi Pani o textil market.
J: nie, chodzi mi o pepco. znajduję się przy biedronce przy ul ****
(wchodzi jakaś zmieszana pracownica mówiąc,że coś tam potrzebuje, wzięła co miała , chciała juz wychodzic, ale kierowniczka ją zatrzymała)

K : anka, w ******* jest pepco?
A: no pewnie,że jest ( anka - dla potzreby mojej historii, bo nie pamietam jej imienia, wychodzi)

K : ja chodzę do pepco i nigdy się nie spotkałam z tym,zeby były tam kosmetyki i to na dodatek rimmela
J: oczywiscie,że są.
K: prosze stąd wyjsc i mi sie na oczy nie pokazywać zanim wezwę policję.

W tym momencie zdębiałam. Kierowniczka była baaardzo nieprzyjemna, miałam łzy w oczach i wyszłam. Nie chciałam robic sceny. Wracając do domu przypomniało mi się,że mam przecież internet w telefonie, gdzie moge jej udowodnić,że sprzedają tam takie kosmetyki. No nic, raz kozie śmierć. Wróciłam się. Pukam w drzwi ( było juz po godzinach otwarcia) pukam, pukam. PRzychodzi kierowniczka i lekko uchyla drzwi

K: Czego pani tutaj szuka ? Zaraz wezwę policję !
J: Proszę bardzo, nie przeszkadza mi to. Prosze ,zeby mi pani otworzyła, chciałabym na spokojnie porozmawiac .
Kierowniczka otwiera drzwi naskakując na mnie
K: po co pani tutaj w ogóle przyszła?!
J: Widzi pani, bardzo często robię tutaj zakupy, praktycznie codziennie. Nie chcę,żeby wynikła sytuacja, w której przyjdę do sklepu,a ekspedientki będą się krzywo na mnie patrzeć i mowić za plecami " to jest ta co przyszła na promocji, co coś zawinęła"
K: Taka sytuacja z pewnością nie bedzie miała miejsca, proszę wyjść
J: Proszę, markowe kosmetyki w niskich cenach w pepco. Rimmel, manhaann, miss sporty.. Proszę przeczytać
chwile zarzekała sie ze nie będzie robic dochodzenia,że ją to nie interesuje i że nie ma zamiaru niczego czytać, w koncu przeczytała.
K: no faktcyznie tak mogło być
J: potraktowała mnie pani jak złodziejkę!
K ( zmieniając ton na dziwnie miły ) niee, w żadnym wypadku, ale zrozumie mnie pani, tutaj różne dziewczyny przychodzą na promocję... itp itd.Ma zamiar Pani jeszcze pracować w drogeriach rossmann na promocji ?
J: oczywiście, jutro idę na ul. ***** w celu promowania tej samej akcji
K: to będzie juz Pani pamiętała,że najlepiej nie zabierać ze sobą żadnych rzeczy , a jak już pani musi to dac je do podpisania. Dla mnie sprawa jest już załatwiona, do widzenia.

J: do widzenia.


Jak myslicie? Co mam w tej sytuacji zrobić? Watpię,żeby sprostowała wśród personelu swoje oskarżenia, a mieszkam praktycznie 8 min drogi od tego sklepu i kupuję tam często. Nie chcę,żeby ludzie myśleli,że jestem złodziejką, poza tym i tak czy siak nie usłyszłam nawet głupiego PRZEPRASZAM.
Mogła na zapleczu np zaproponować,że sprawdzi na sklepie czy jest taki kolor a wiem,ze nei sprowadzają, albo np ISC DO KASY I "SKASOWAĆ" TEN BŁYSZCZYK, RPZECIEŻ KODY BY SIE NIE ZGADZAŁY, ale niestety o tym pomyslałam dopiero już będąc w domu . Nadal czuję się,że potraktowała mnie przepraszam, za wyrażenie, ale jak jakąś ostatnią szmatę i chciałabym, aby poniosła konswekwencje swoich czynów. CO MOGĘ W TEJ SPRAWIE ZROBIĆ ??
Zawsze tak jest że na wszystkich rzeczach sklep daje jakieś naklejki że nie są kradzione itp. Nawet na chusteczkach. Powinnaś o tym pomyśleć wcześniej no i po co u licha nosisz podkład i 2 tusze w torebce?
Moim zdaniem to twoja wina powinnaś powiedzieć o kosmetykach które wnosisz, szczególnie do rossmana tam każdego traktują jak złodzieja.
019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując