[czarny flamaster]

Właśnie wróciliśmy z kina. Nieźle podskakiwałam na wybojach na drodze, chyba przejadę się tam ponownie jak będę mieć już skurcze w przyszłości
Spotkaliśmy znajomych i okazało się, że mój mąż boi się porodu. Wszyscy myślą, że ja się boję, a to on tylko mówi, że nie wie jak to będzie. Ech....faceci. Ja rozumiem, że troska i w ogóle, ale to ja mam wypchać to dziecko, a nie on Tymczasem ja jestem wyluzowana i z dystansem, a on się lęka.
Jestem zmęczona, ale od wczoraj TŻ przystawia się do mnie. W sumie skorzystałabym z opcji pomiziania się, ale zastanawiam się czy szybciej nie urodzę A nie mogę, bo tu jeszcze tapetowanie! Chociaż znajoma już mi pisała SMSa, że miała sen o narodzinach mojego synka, hehe