Dot.: Rozkapryszenie kontra psucie rynku?
Trochę dziwnie sformułowane jest pytanie w pierwszym poście, bo jeśli możemy dostać w innym miejscu lepsze warunki i nie mamy noża na gardle, to tylko masochista przyjąłby taką pracę.
Ja negocjowałam stawkę. Zarówno podstawę wypłaty jak i ilość dyżurów w miesiącu. Oczywiście w granicach rozsądku i płac w regionie. No w pierwszej pracy nie mogłam sobie zażyczyć więcej niż osoba z 20-letnim doświadczeniem.
A jeśli chodzi o pracę dla doświadczenia, to owszem, to się może opłacać, ale tylko w miejscach, w których możemy się czegoś nauczyć. Zakładam oczywiście brak noża na gardle, bo wtedy to inaczej się podejmuje decyzje.
|