mojego też nie ma więcej niż jest..
ale najgorsze jest chyba to,że brak mi wsparcia.. finansowego też,nieważne jak kiepsko to brzmi..

nie usłyszę "dobrze sobie radzisz/dasz rade/jesteś dzielna/fajnie że wszystkim sie zajmujesz" nic.. nic pozytywnego. jedyny pozytyw jaki ostatnio usłyszłam to taki,że fajnie że nie palę

a dziś znów mam kiepski humor bo weszliśmy na temat finansów
nie chcę być marudą i traktowac siebie jak jajko,ale zaproponował bym pomogła mu przewozić busami rzeczy (do niego godzina jazdy,toboły w łapę, do nas godzina z powrotem) to wymiekłam

tak samo jak pytanie okrężnie o $ na sieciówkę..
a mnie to kuwa spytał?czy w czymkolwiek nie pomóc? czy nie potrzebuję niewiem..witamin chociażby? ma długi,ok,ale to ON zarabia,nie ja. i głupio mi,że moi rodzice nam pomogli ze WSZYSTKIM a on ani dziękuję,ani nic.. jego mama też ma w D i nie wiem sama.. nie wiem za cholerę co o tym myśleć..
znów się wyżalam bez sensu..ale mi lepiej..

---------- Dopisano o 23:00 ---------- Poprzedni post napisano o 22:59 ----------
z jednej strony mega radość..
z drugiej cholerna niepewność..
A TERAZ jestem zła na siebie i beksa

wykrakalam czy co? tż jak nigdy zadzwonil tak o spytac co i jak..
moze to czyta??

eh,hormony to zło,a bylo juz tak dobrze..