Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 24
|
Koszmary które odbijają się na życiu codziennym. Co robić ?
Wiem że po opisaniu mojego problemu usłyszę od was, że jedynym wyjściem z mojej sytuacji będzie udanie się do psychologa ale mimo to chciałabym wiedzieć czy ktoś może miał coś podobnego i poradził sobie z tym w inny sposób.
Od dzieciństwa mam problem z koszmarami. Mianowicie zaczęło się to kiedy miałam jakieś 6 lat. Miałam wtedy pokój ze swoim bratem bliźniakiem i spaliśmy razem na jednym łóżku, wtedy właśnie w tym pokoju przyśnił mi się pierwszy koszmar, dosyć dziwny bo powtórzył się kilka razy. W skrócie będę opowiadać o każdych z moich koszmarów. Ten wyglądał tak, śniło mi się że rodzice i moja najbliższa rodzina siedzi przy stole i gości się a ja siedzę w kącie i płaczę ponieważ z mojego pokoiku w którym śpię coś mnie woła, żebym przyszła. Nic nie widziałam, słyszałam tylko głos "(moje imię) no chodź tu, przyjdź, słyszysz mnie, no chodź." Nikt inny poza mną tego nie słyszał, więc naśmiewali się ze mnie że sobie wymyślam. Tak jak pisałam ten sen powtórzył mi się kilka razy tylko z tym że goście przy stole mówili coś innego, siedzieli inaczej ale ja nadal w kącie z płaczem. Potem, pokój przejął mój starszy brat a ja z bratem przeniosłam się do pokoju obok. Czemu o tym mówię ? Bo wszystkie koszmary jakie miewałam później śniły mi się właśnie w tym pokoju ale potem się to zmieniło. Wracając do tematu, kiedy miałam 13 lat rodzice stwierdzili że powinnam mieć teraz oddzielny pokój a nie dzielić go z bratem więc zrobili w nim remont, kupili nowe meble, łóżko i już na początku wakacji miałam swój własny pokój. Cieszyłam się że w końcu mam swój własny kącik. Do dzisiaj pamiętam jak po miesiącu przyszłam do mamy z uśmiechem na twarzy że już nie śnią mi się w nim żadne koszmary do czasu.
Październik
Tu zaczyna się mój prawdziwy koszmar który odbijał się przez wiele miesięcy na moim życiu codziennym, mam na myśli głównie szkołę. Bardzo wtedy obniżyłam się w nauce.
Środek tygodnia, obudziłam się w nocy bo zwyczajnie zachciało mi się siku, biorę telefon do ręki godzina 3:02, wstaje i idę do łazienki. Zawsze w drodze zapalałam światła bo się bałam, tym razem jakoś tak nie było, wchodząc do łazienki i zapalając światło mnie oślepiło i przymknęłam oczy, przejrzałam się w lusterku, zrobiłam siku, umyłam ręce i udałam się do łóżka z powrotem spać. Wiele czasu mi nie było potrzeba żeby usnąć z powrotem. Zasnęłam i wtedy mi się to przyśniło, dokładnie ta sama sytuacja : Wstaje bo chce mi się siku, biorę telefon do ręki, godzina 3:02, idę do łazienki, zapalam światło i wtedy...kiedy spojrzałam w lustro i zobaczyłam swoje oczy zamarłam, nie miałam tęczówek. To wszystko działo się w ułamkach sekundy, bo na ramieniu zobaczyłam białą wielką dłoń a obok mojej głowy okropna twarz, kiedy chciałam krzyczeć nie mogłam, to zrobiło się czarne i zaczęło zlewać się z moją twarzą. W tym momencie próbowałam się modlić odmawiając Ojcze nasz, z każdym słowem zaczęłam mówić płynniej a to mnie puściło i tak jakby uderzyło moją głową w ścianę i obudziłam się. W pozycji pół siedzącej i w połowie modlitwy "Ojcze Nasz" dokończyłam modlitwę a potem dokończyłam pacierz.Nie zasnęłam aż do rana, poszłam wtedy po mojego brata bo bałam się spać sama w tym pokoju. Wiem, maje opowiedzenie tego snu może wydawać się dziecinne ale nie potrafię inaczej tego opisać. Przez prawie dwa tygodnie spałam z mamą, tata w delegacji więc miałam taką możliwość tylko do czasu. Przez ten czas zapomniałam o tym śnie i nie myśląc o poprzednim koszmarze wróciłam znowu spać do swojego pokoju. Kolejny koszmar. Śni mi się że się budzę, chce wstać ale nie mogę, czuje jak coś na mnie ciąży, chce krzyczeć ale też nie mogę, wzrok kieruje na okno a tam czarna plama która po chwili znika i dalej już nie będę opowiadała bo już nie ma nic istotnego. Kolejne dni spałam z bratem...
Każdej nocy budziłam się coś około 2-3 w nocy czasami nawet wcześniej i nie spałam aż do rana. Wstawałam niewyspana do szkoły, często zdarzało mi się zasypiać na lekcjach, odsypiałam dopiero kiedy wracałam do domu, więc co się z tym wiązało nie uczyłam się ani nie odrabiałam lekcji. Bałam się wieczorami zasypiać. W domu się ze mnie śmieli że sobie wymyślam, ale po dłuższych namowach poszłam na ugodę z najstarszym bratem, on poszedł spać w do mojego pokoju a ja do jego i brata bliźniaka ponieważ dzielili pokój razem. Koszmary jednak nie ustąpiły, śniły mi się pomimo to iż spałam w zupełnie innym pokoju.
Do czego zmierzam? Każdy mój koszmar zaczynał się od tego że się budziłam (w śnie) ze leże dokładnie w tej samej pozycji co na jawie, że lampka jest zapalona dokładnie tak samo jak na jawie wszystko to samo ale wiedziałam że to tylko sen, na szczęście potrafiłam odróżnić sen od jawy.Wtedy gdzieś głęboko w głowie wiedziałam że to znowu się zaczyna czyli mój koszmar, Co jeszcze, w każdym koszmarze było to coś, to samo, ta czarna plama albo zupełnie nic nie widziałam ale czułam tego obecność i tylko wtedy kiedy się modliłam odchodziło i się budziłam, potem stało się to już taką rutyną ze wiedziałam że wystarczy że drgnę palcem i się obudzę, pomimo wielkich wysiłków zawsze mi się udawało ale wstawałam wtedy bardzo nie wyspana. Potem doświadczyłam kilka razy paraliżów sennych, pierwszy raz coś przerażającego. Potem było to czymś normalnym, tak samo nauczyłam się sobie z tym radzić.
Były momenty kiedy koszmary ustępowały, każdego wieczoru modliłam się przed snem. Jestem katoliczką ale tak zwaną niepraktykującą, rzadko chodzę do kościoła ale wierzę w Boga.
Opowiem o jeszcze dziwnej sytuacji. Kiedyś w dzień kiedy wróciłam ze szkoły położyłam się spać w swoim pokoiku, z racji tego że był to dzień nie bałam się tam zasnąć. Słuchałam najpierw muzyki ale kiedy skończyła mi się track lista usnęłam. W pewnym momencie obudziłam się, przynajmniej myślałam że się obudziłam bo kiedy próbowałam wstać zauważyłam że ja nadal śpię. Miałam uchylone oczy, nie mogłam otworzyć ich normalnie, podnosiłam ręce czułam jak dotykam swoje dłonie ale one w rzeczywistości nadal leżały to wyglądało tak jakbym zwyczajnie wyszła z siebie. Wiem śmiesznie to brzmi ale tak to właśnie wyglądało. Byłam przerażona, słyszałam jak mój brat w pokoju obok gra w grę, wołałam go, prosiłam żeby przyszedł do pokoju i mnie obudził ale nic. Czułam że mogę wstać i pójść do niego ale na samą myśl ze strachu robiłam się cała z waty. W pewnym momencie do pokoju wszedł mój drugi brat i przyniósł koc, uśmiechnął się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Próbowałam drgnąć palcem bo wiedziałam że obudzę się w tedy ale mimo po wielu próbach i wysiłku tym razem nie udało mi się, no nie mogłam. Nie miałam tyle siły.Spojrzałam na telefon, modliłam się żyby ktoś zadzwonił bo wiedziałam że obudzę się wtedy dlatego że mam słuchawki w uszach i chyba Bóg mnie wysłuchał bo zadzwonił kolega i obudziłam się. Wiecie co ? Az mu podziękowałam a on nie wiedział o co chodzi i mnie przepraszał że obudził bo miałam taki zaspany głos. I wiecie co? drzwi były zamknięte, koc w moim pokoju. Wiem że to tylko sen ale czemu taki dziwny? Przecież coś takiego siada ostro na psychikę. Po tej dziwnej akcji poczytałam trochę w necie, znalazłam coś takiego jak OOBE (dla tych którzy nie wiedzą, świadomy sen, podróże poza ciałem astralnym) ale nie wierze w takie rzeczy. Do tej pory tłumacze sobie że to był tylko sen, a kiedy jest on płytki słyszy się wszystko co dzieje się na jawie.
Rozmawiałam z pewną starszą panią, która niektóre moje sny o których nie napisałam tu, tłumaczyła jako zmorę senną. Więc pytałam jak się przed tym bronić, powiedziała abym nie spała na wznak i nie na przeciwko drzwi a dokładnie tak było. trudno było mi się przyzwyczaić. W chwili obecnej śpię na brzuchu. Dostałam od tej pani pewien medalik św. Benedykta
http://ekai.pl/polecamy/x48179/medalik-sw-benedykta/ który był poświęcony. Po tygodniu zgubiłam go..i do tej pory nie znalazłam.
Mijają już 4 miesiące odkąd nie śnił mi się żaden koszmar. Ciesze się ale jednak strach przed tym że to wszystko wróci jest duży. Kiedyś jak rozmawiałam z katechetką radziła mi żebym przeszła się do księdza ale ja wiem że to jest tylko coś co mi siedzi bardzo głęboko w psychice, że to są moje urojenia ale były momenty kiedy sobie z tym nie radziłam, na szczęście jestem osobą o silnej psychice i dałam radę. A nie miałabym odwagi iść do księdza.
Chciałam iść do psychologa ale bałam się że kiedy opowiem o tym wszystkich zwyczajnie będę wyśmiana albo pomyśli że naprawde jestem jakaś chora psychicznie a ja przecież na co dzień jestem normalną osobą a o tym wszystkim wie tylko moja najlepsza przyjaciółka, ponieważ jakoś tylko przez nią czułam się całkowicie wysłuchana...w domu kiedy chciałam zeby mi ktoś pomógł wszyscy twierdzili że sobie wymyślam, ale chodzby nawet bo ja nie twierdze że może tego nie robie ale szukam pomocy jak sobie z tym poradzić? chociażby z moim wymyślaniem.
18 lat a ja śpie z lampką i w pokoju z bratem.
A i z góry mówię, nie oglądam żadnego typu horrorów, nigdy bym się nie odważyła obejrzeć takich filmów jak egzorcyzmów i innych tego typu psychologicznych horrorów. Wtedy mogłabym sobie jeszcze coś innego uroić, nie wiem.... skąd to się wszystko u mnie wzięło. Wcale się nie zdziwię jeżeli ktoś poradzi przejść się mi do psychiatry. Jeżeli tak to doradźcie mi gdzie mogę kogoś takiego znaleźć, czy za taką wizytę się płaci i czy mogę iść tam sama.
|