2013-03-06, 16:58
|
#1
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 2 078
|
Finanse a zaufanie.
Kilka ostanich wątków i rozmów z moimi koleżankami natchneło mnie do założenia nowego tematu.
Chodzi głównie o zarobki, a właściwie ich wysokość i dysproporcję, podział finansów w małżeństwie i ich relacje do własności we wspólnoście małżeńskiej.
Uważacie,że jak się kocha i ufa i chce z kimś być to nie powinno się zwracać uwagi na takie rzeczy jak wpis w akt własności domu/ mieszkania?
Czy jesteście bardziej racjonalne i wychodzicie z założenia, że miłość miłością, ale różne rzeczy mogą się zdarzyć i lepiej jest dmuchać na zimne i się zabezpieczyć?
Wymyślona sytuacja: Jedna strona ma własną działalność i zarabia średnio 5 razy więcej miesięcznie niż osoba pracująca dajmy na to w budżetówce. Małżeństwo jest zgodne. Budują dom, ich wspólny. Akt własności stanowi, że jest to wspólnota małżeńska (czyli po 1/2). Wiadomo,że wkład jednej strony jest dużo większy niż drugiej. I nie ma problemu dopóki nie postanawiają się rozstać. Strona, która miała mniejsze zarobki domaga się połowy domu (wg przepisów ma do tego prawo) i trzeba ją spłacić z ciężko zarobionych pieniędzy przez stronę drugą.
Inaczej ta sytuacja wyglądałaby w przypadku gdyby strona zarabiająca więcej zawarła wcześniej umowę majątkową (dmuchając na zimne), w oderwaniu od uczuć. Będąc osoba racjonalną podpisała umowę, po to żeby wrzucić ją do szuflady i "użyć" jej w razie potrzeby.
Tylko proszę - nie rozmawiajmy o za/przeciw umowom majątkowym. Bo takich wątków już trochę było. Chodzi mi bardziej o to czy jeżeli strona lepiej zarabiająca chce się zabezpieczyć w razie W to czy oznacza to Waszym zdaniem,że nie ufa partnerowi i nie powinna z nim zakładać rodziny czy, że jest poprostu racjonalna i zabezpeicza swoje interesy.
Zapraszam do dyskusji
__________________
My road. My life. My dream.
Edytowane przez lady17
Czas edycji: 2013-03-06 o 16:59
|
|
|