Ehhh....jeden z odwiecznych problemów. Piszę do Was, bo mądrość kobieca jest święta, a nigdzie indziej nie znajdę tylu damskich głów, do burzy mózgów
Jesteśmy młodzi, raptem po dwudziestce, on starszy tylko z nazwy. Pracujemy razem. Ja do niedawna byłam zajęta, ale zawsze myślałam że iskry lecą. Kiedy mieliśmy razem zmianę, zawsze szukał jakiegoś kontaktu, dotyku, nawet zaczęły się pojawiać plotki, że chyba coś nas łączy. Niby w żartach gdzieś padało z jego strony, że może kolacja albo śniadanie, ale wtedy nie brałam tego na poważnie, bo miałam kogoś.
Potem przyszła jedna impreza, do niczego w zasadzie nie doszło, ale kleiliśmy się do siebie strasznie,próbował mnie pocałować, wracając taksówką do domu ze znajomymi ukradkiem szukał mojej dłoni, splótł palce....tak wiem, brzmi to wszystko trochę szczeniacko.
Po tym wieczorze, niby znów przez żarty, zapytał kiedy idziemy na jakąś randkę. Znów nie zareagowałam, powód ten sam.
Kolejna impreza jednak, zakończyła się całowaniem.
Od tego czasu niewiele się widzieliśmy, nie wiem czy on wie, że jestem wolna, ale naprawdę trzeba by było być ślepym i głuchym (przepraszam, jeśli kogoś uraziłam), żeby się tego nie domyślić, zwłaszcza że zapytałam go wprost, czy kiedy mówił o tych wyjściach,kolacjach mówił serio, czy sobie żartował. Najpierw był zdziwiony tym, że brałam wyjście z nim pod uwagę, a potem stwierdził, że on w sumie nie pamięta, żeby o coś takiego pytał.
....i bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze...o co chodzi? Bo ja tego nie rozumiem...może Wy macie jakieś pomysły?
P.S. Wiem, że jest to dosyć dziecinne, prawie jak gimnazjaliści, ale cóż...