|
Dot.: krwawienie u kota, pilne!!!
Zrobiłam tak jak mówiłyście, pytałam wszystkich. Zawiozła mnie koleżanka, która mieszka ode mnie 15 km, bo nikt bliżej nie był tak łaskawy, zresztą tak jak mówiłam, że na innych nie można liczyć. Dla kotka nie było już ratunku, doznał rozległej rany prawdopodobnie po potrąceniu lub być może ktoś ktoś go kopnął specjalnie, swoją drogą nie potrafię sobie tego wyobrazić. Dostał jedynie środki przeciwbólowe, bo uśpić też bym go nie uśpiła, nie potrafiłabym. Kot odszedł sobie w spokoju w domu.
Szczerze nie pisałam tu, bo nie mogłam się zebrać, żeby znowu o tym myśleć. Ale mieliście rację, dla kota było już za późno, pomimo tego, że zachorował w sobotę wieczorem, to w niedzielę już nie można było mu pomóc
|