no masz racje, rozmowy oczywiście ostatnimi czasy do niczego dobrego nie prowadzą

jestem tak strasznie rozdrażniona, że nawet jak TŻ nie chce nic złego powiedzieć to ja to rozumiem inaczej

do momentu w którym było dobrze ciężko wrócić,bo to by się wiązało z moją przeprowadzką do Mamy, gdzie już moje miejsce jakby zajęła siostra z synem. Poza tym TŻ tez by miał ciężko ogarnąć sam to mieszkanie (120m2) i pewnie musiałby przeprowadzić się do rodziców

więc to jest akurat skomplikowane bardzo.
Ale to fakt, widze czasami jaki jest bezsilny i przerażony tym moim zachowaniem. Tylko, że ciebie to chamuje, a mnie nie

Znamy się 3,5 roku i On nigdy nie płakał. Aż do teraz. Jak się kłócimy i często np w szale mówie, że nasz związek nie ma sensu to wiem, że płacze

i ostatnio mi już nawet powiedział, że On już nie ma siły....
z tym przełożeniem ślubu jestem tego samego zdania co Ty. Ja już taka jestem, że muszę się czymś zająć, muszę mieć jakiś cel. I te przygotowania byłyby piękne. Ale w tej kwestii nawet nie chodzi o mój stan psychiczny i o to, czy chcemy być razem (bo próbowaliśmy się rozstać, ale nie potrafiliśmy, zawsze dochodzimy do wniosku, że za bardzo się kochamy mimo wszystko), a raczej o kwestie finansowe. Niestety nie mamy wsparcia finansowego w rodzicach i musimy sami odkładać kase, a nie jest łatwo

obliczyliśmy, że jest nam potrzebna ok 25-30 tys i napewno nie uzbieramy tego tak prędko jak myśleliśmy

na chwilę obecną TŻ twierdzi, że potrzebne nam są wakacje... Że to bym nam pomogło, że obydwoje byśmy odpoczeli itd

więc podejrzewam, że termin ślubu przesunie się co najmniej o rok
