|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 540
|
Dot.: Jak przetrwać BUNT DWULATKA.
Cytat:
Napisane przez metropolitan
jak znam swoją córeczkę, to śmiem przypuszczać, że w wieku 10 lat nie będę już miała z nią tego problemu. Oczywiście będzie się upierać przy swoim, bo uparciuch z niej straszny, ale jest bardzo rozsądną dziewczynką, ale w tej chwili po prostu jeszcze nie umie poradzić sobie ze swoimi emocjami i te ataki z tego wynikają. W wieku 10 lat na ogól dzieci już potrafią sobie radzić z emocjami, chodzą już od kilku lat do szkoły, potrafią się odnaleźć w grupie, dopasować. Rozmowa rozwiąże taki problem, w tej chwili niekoniecznie.
|
Powodzenia życzę
Wiesz, ja mam bardzo fajne, naprawdę super dzieciaki, są bardzo rozsądne i ogólnie mało miewamy z nimi kłopotów, właściwie wcale.
Bo przecież to, że mają własne zdanie nie uważam za "kłopot" 
I powiem Ci, że rozmowa rozwiąże czasem kłopot a czasem nie.
Dlatego ja jestem za tym, żeby sobie już teraz (czyli kiedy dziecko jest małe) uświadomić, że czasem też można dziecku ustąpić, nie zawsze to ono ma ustępować. Wracając do przykładów wizażanek, to powiedz mi co by się złego mogło stac, gdyby córka Izabeli założyła jednak buty odwrotnie i przeszła ten kawałek drogi do auta? Nic. Można było spokojnie na to pozwolić.
Albo próbować się z dzieckiem jakoś dogadać. Np Klarissa mogłaby spróbować się dogadać z córką, że mała może skakać po sofie, ale tylko kiedy mama czy tata jest w pobliżu i może ją złapać.
Nie uważam, ze "wziecie dziecka pod pachę" jest jakimś wielkiem złem, ale uważam, że to nie uczy dziecka komunikacji i zrozumienia tego, że czasem z rodzicem można się dogadać. 
Trochę z tego sławnego buntu dwulatka mozna byłoby uniknąć, gdyby się zastanowić czasem nad tym czy faktycznie to czego dziecko chce jest takie złe i trzeba mu tego zabronić i czy naprawdę nie można jakoś się z maluchem dogadać. Dziecko, nawet małe, ma swój rozum, trzeba tylko do niego trafić. I to, że jest małe nie znaczy, że buntuje sie bez sensu i my musimy dawać od razu "kontrę".
Ja uznaję, że czasem są sytuacje, kiedy trzeba po prostu wziąć malucha pod pachę, ale dla mnie to sytuacje ekstremalne a nie zwykłe "płacze", które można rozwiązac inaczej niż siłowo.
Cytat:
Napisane przez metropolitan
oj, moja już też gada zdaniami nieskończenie złożonymi i jej argumentacja mnie powala, co nic właśnie nie zmienia... To, że umieją mówić to nie znaczy, że można się z nimi dogadać  najbardziej mi ręce opadają, jak mówię jej, żeby czegoś nie robiła to mogę za każdym razem sobie rękę dać uciąć, że się za chwilę zacznie monolog, rozpoczynający się od "ale mamusiu, ja tylko chciałam......" i tu nieskończony słowotok Blanki...  w sumie jest to słodkie, ale też bywa męczące 
|
No własnie. To ze umieją mówić nie znaczy, że będzie łatwiej.
|