|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 9 384
|
Dot.: Włosy na blond farbujemy i o życiu dyskutujemy - część XXIII
Cytat:
Napisane przez jjulitaa
:
A tam nie istnieją w sprawie blondu, rozjaśniania i dbania o włosy jesteś moim guru i koniec 
|
Moim też, bo z tego co widzę rady Bunny się nie sprawdzają tylko gdy:
a) ktoś zrobi po swojemu zamiast się zastosować do intrukcji
b) źle sprecyzował czego oczekuje, nie ma pojęcia o podstawach nazewnictwa fryzjerskiego
c) sam nie wie czego chce

Cytat:
|
Farby na całość od roku nie położyłam nawet malaksu nie robię, oj to by chyba zabiło moje końcówki.
|
Ja też zrezygnowałam z malaksu, niczego mi to nie dawało poza jeszcze większą porowatością końców, bo chłodne barwniki i tak wypłukiwały się z nich błyskawicznie
Dzięki Niestety dużo cm poszło w ciągu kilku miesięcy od kiedy zachciałam mieć znów jasne
Historię mam inną niż Ty, ale może moje doświadczenia jakoś Ci pomogą:
Z 6 lat temu schodziłam samodzielnie z czerni do blondu, niestety bardzo amatorsko, bo w tych czasach nie było tylu informacji na Wizażu no i dostęp do kosmetyków fryzjerskich był kiepski. Zeszłam przy użyciu dekoloryzatora potem rozjaśniacza Joanny, później kilka razy farbowałam na popiel wspomagając się płukanką. Zapuszczałam swój naturalny blond, jak włosy sięgały za ucho, ścięłam porozjaśniaczowe resztki sama (długość mniej więcej Twoja).
Intensywnie zapuszczałam, a jak doszły do długości za ramiona, zaczęłam farbować na jaśniejsze blondy. Włosy miałam odporne, więc szalałam, nakładałam farbę na farbę Joaśka do 24 zmyć nie robiła mi żadnych zniszczeń, włosy były mocne, zero rozdwojonych końców. Potem zafarbowałam całość perłowym blondem Londy. Po spłukaniu popielu, miałam prawie białe włosy. Zaczęła się akcja przyciemniania Stopniowo szłam w złote blondy poziomu 8. Nosiłam je z rok bardzo zadowolona, ale na wakacjach przyciemniłam o jeszcze jeden poziom Joaśką do 24 zmyć. Kolor się niestety wżarł, trochę tęskniłam za jaśniejszym, ale nadal czułam się blondynką. Potem usłyszałam, że pielęgniarka się pytała mojego chłopaka w szpitalu, czy ta ruda to jego dziewczyna, padłam brzydal: Postanowiłam zrobić sobie prawdziwy blond, żeby nie być rudą Głupio się za to zabrałam, bo zamiast spróbować ściągnąć kolor dekoloryzatorem czy delikatną kąpielą rozjaśniającą, zaczęłam kłaść coraz to nowe farby blond. Było ich sporo, w tym dwie rozjaśniające i jedna na wodzie 12% Pozbyłam się rudego, kolor się ujednolicił, ale kosztem kondycji. Włosy rozwarstwiały się na długości, odpadały przy czesaniu, wyglądało to koszmarnie. Ścinałam i nakładałam maski. Robiłam już tylko odrosty, ale z malaksem. Po każdym było jeszcze gorzej, podcinałam jak szalona łudząc się, że to ostatni raz. Teraz wiem, że szkodziłam włosom szczotką Tangle Teezer i nadmiarem protein przy niedostatecznym nawilżeniu.
Jako ostatnią deskę ratunku zamówiłam zestaw Joico K-Pak, po pierwszym użyciu było rewelacyjnie, włosy sypkie, gładkie, grubsze, zero strączków. W miarę mycia efekt zanikał, zrobiłam kolejny zabieg i było gorzej, łamiące się siano. Przeproteinowanie Pomógł mi detoks zaproponowany przez Bunny czyli szampon Pinio i emolientowe odżywki typu Garier Karite. Zero protein. Poprawa ogromna, włosy znowu zmiękły. Stopniowe wprowadzanie keratyny nie sprawdzało się, przynajmniej na dolnych partiach włosów: puch i szorstkość.
Aktualnie moje najbardziej porowate partie z protein tolerują właściwie tylko jedwab hydrolizowany, w formie aminokwasów też. Lepiej znoszą proteiny roślinne, mleczne niezbyt, a keratyny wcale (nawet w towarzystwie olejów)
Bardzo pomogło mi olejowanie na mokro z odżywką, nawet na godzinę przed myciem. Najlepszy olej na razie to Babydream fur mama, Alterra była dla mnie tragiczna. Niestety włosy chyba trochę ściemniały po tych olejach, ale coś za coś.
Inna kwestia: twardość wody. Moje porowate partie jak głupie chłoną te dziadostwa z twardej wody. Po myciu w podgrzanej wodzie z filtra było super, szorstkość zredukowana, ale strasznie niewygodne. Postawiłam na szampon ze składnikiem chelatującym czyli Tetrasodium EDTA. Ma go Pinio, który się u mnie sprawdził, to biedronkowa wersja Bobini. Na mojej głowie lepiej się jednak sprawdza Fitti za 3 zł, też ma ten składnik. Myję tylko głowę szamponem, reszta dostaje tylko odrobinę piany.
U moich włosów sprawdza się stosowanie na zmianę różnych masek i odżywek, bo szybko się przyzwyczajają. Od kiedy nie używam już ręcznika tylko koszulki po umyciu, jest lepiej.
Odradzam płukanki octowe, niby są polecane do nadmiernie rozchylonych łusek włosowych, ale bardzo porowate włosy jeszcze bardziej dobijają i wysuszają. Przynajmniej jak było u mnie, na szczęście szybko się zorientowałam i dałam sobie spokój.
U mnie te wszystkie metody obniżyły znacząco porowatość, a myślę, że z tym masz problem. Niestety metoda, która sprawdziła się najbardziej to nożyczki
Cytat:
|
Obciąć chcę tak za 6 miesięcy, żeby móc wtedy tak na boba chociaż do ramion. Teraz cały czas wchodzę w koczku. O, aż poszukam jakiś tutariali. Myślałam, że mam za krótkie włosy na jakieś bardziej wymyślne fryzury, a chętnie coś pokombinuję.
|
Spróbuj czegoś z warkoczem, u blondynek wyglądają cudnie
Lubię ten kanał, dużo inspiracji http://www.youtube.com/user/CuteGirl.../videos?view=0 Ja niestety nie lubię upięć, boli mnie głowa. Jak spinam to zwykle w koczka bez gumki albo warkocza na bok
Cytat:
Ta maska to tylko w fryzjerskich i na allegro? Skoro mam tak podobne włosy to koniecznie muszę ją mieć
|
W sklepie Organique, są też na Allegro. Nie będę Ci jej ostro polecać, bo trochę mi głupio- jest droga jak na objętość. Sama miałam poczucie winy Wydajna jest jednak, a nakładanie jej na same końce też jest rozwiązaniem, o wiele lepiej się sprawdza niż wszelkiego typu jedwabie na silikonach. Rozczesywanie po niej to bajka
Powodzenia
|