Cześć, jestem nowa, mogę dołączyć?

Chciałabym opowiedzieć historie, ale nie wiem, które elementy pominąć, żeby Was nie zanudzić, a w sumie nic takiego się jeszcze nie wydarzyło..
W zeszłym roku na treningi dołączył D. Od razu wpadł mi w oko, na koniec sezonu(czerwiec) była impreza pożegnalna, przegadałam z nim większość czasu, taka luźna 'imprezowa' rozmowa.. Poczułam coś do niego, mieliśmy jechać na obóz klubowy w sierpniu, ale dzień przed sprawy rodzinne pokrzyżowały mi plany... Poszłam na studia i cały rok nie trenowałam. Gdzieś tam cały czas D. chodził mi po głowie, ale dałam sobie spokój..
Od 3 tygodni wróciłam na treningi po rocznej przerwie. Jak tylko zobaczyłam D. to znowu wszystko wróciło...
Te treningi, o których mówię to karate. Więc jestem na nich jedną z nielicznych przedstawicielek naszej pięknej płci

Trenując prawie 10 lat, najeździłam się z tymi wszystkimi facetami na wszelakie zawody, razem wylewaliśmy pot na treningach blablabla... Mimo różnicy wieku( niektórzy zawodnicy mają 16 lat, najstarsi +60

) zgraliśmy się, wspólne obozy, zawody, wspólne dążenie do celu jako drużyna.
D. wrócił na treningi po 11 letniej przerwie, jest na prawdę świetnym zawodnikiem, nie muszę chyba wspominać jakie ma ciało.......

Jest teraz moją motywacją, żeby chodzić na treningi
(trochę wstępu napisałam, mam nadzieję, że nikt nie zasnął

)
przechodząc do sedna

zakochałam się w nim, na prawdę zakochałam.
nigdy nie byłam w takiej sytuacji...Mam 20 lat, D. ma 32. Niby nic wielkiego, ale ma 3letniego synka..
W sobotę były urodziny jednego z zawodników i byliśmy w mieście. Przegadałam z nim znowu praktycznie całą noc, dowiedziałam się właśnie z tej rozmowy ile ma dokładnie lat, że ma synka.. Zapytałam się go, gdzie jest Syn jak Tata imprezuje to odpowiedział coś w stylu "nie można ufać ludziom i być dla nich za dobrym, Wojtek jest w domu z mamą". D. mieszka razem ze swoim dzieckiem i matką dziecka. Wg niego, nie są razem, po prostu razem mieszkają, chciał mi dalej opowiadać o co w tym wszystkim chodzi, ale nie chciałam, żeby czuł się jak na przesłuchaniu, zresztą impreza to nie jest dobre miejsce...
Nakręciłam się na niego i to bardzo, jednak ten fakt z kim mieszka mnie trochę odrzucił.. Nie chcę od razu go skreślać, bo różnie w życiu bywa, ale z drugiej strony wiem, że nie mogę od razu wierzyć na słowo, że tak sobie tylko razem mieszkają
Chciałabym go lepiej poznać, wydaję mi się, że jest też mną zainteresowany.. Nie chciałabym czytać tutaj tekstów w stylu 'pobawi się z Tobą i zostawi' zdaję sobie sprawę na to, że taka możliwość też jest, ale nie oszukujmy się, między równolatkami też są takie sytuacje..
Swoją drogą, 32letni prawdziwy facet, przystojny, wysoki, męski, dobra praca a nie ma nikogo.. może jest jakimś psycholem, albo po porażce uznał, że woli być już sam...
Doradźcie mi, co mam robić, na prawdę chciałabym go poznać.. Przecież nie podejdę do niego po treningu i nie zaproszę go do kina, albo nie zapytam o numer telefonu

Następne jakieś wyjście z ekipą może za jakiś miesiąc, a ja tyle nie wytrzymam

Jutro idę na trening i praktycznie już odliczam godziny
W poniedziałek, po sobotniej imprezie byłam tak onieśmielona jak coś do mnie mówił, nie potrafiłam skleić porządnego zdania, a jak się ze mną witał to spuściłam głowę na dół..... Nie mam problemów z nieśmiałością, wręcz przeciwnie...
Kochane, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i że pomoże mi ktoś tutaj

Ja jeszcze przed snem przelecę kilka stron, może znajdę coś podobnego
