Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 3 905
|
Dot.: Spowiedź
księża fakt sa jacy sa, ale to nie my powinnismy rozliczac ich z
ich grzechow czy tez z tego co posiadaja. Powinni byc oni dla nas
niejakimi poslancami samego Boga i najlepiej byloby wlasnie w ten sposob na nich patrzec.
Ja spowiadajac sie mam takie wewnętrzne odczucie, ze robie to
przed Bogiem i czuje sie wewnetrznie oczyszczona, oczywiscie
jezeli jest to spowiedz szczera, w ktorej zaluje za grzechy i chcialabym ich wiecej nie popelniac.
A takich szczerych spowiedzi, nie da sie ukryc jest w moim przypadku malo,
bo niektorych grzechow nie zaluje, a co do niektorych znowu postanowienie poprawy jest marne, bo nawet nie staram sie zmienic.
Kiedys chodzilam często do takich spowiedzi na wpół szczerych na wpól nie.
Teraz chodze bardzo zadko i tylko wtedy kiedy naprawde czuje taka potrzebe, zaluje i chce sie poprawic.
Oczywiscie kazdy ma inne podejscie i niektorzy moga mnie za moje skrytykowac, jednak wole tak anizeli latac jak wiekszosc ludzi do spowiedzi bo np sa swieta, to nic ze kosciol ogladaja wlasnie tylko wtedy.
Chociaz wcale nie czuje sie od nich lepsza....
Co do spowiedzi to rzeczywiscie wiekszosc ludzi, idac do niej oczekuje
mozliwosci "wygadania sie", oczekuja ze ksiadz podejdzie do ich przypadku indywidualnie, a nie wyklepie regulke, ze podpowie cos, postara sie pomoc.
Sama rowniez tego oczekuje.
Ale faktycznie ksiadz nie psycholog i musimy sie z tym pogodzic.
Chociaz oczywiscie zdarzaja sie wyjatki, i to dosc madre wyjatki
Ludowa
Nie chcę nikogo atakować czy oceniać, ale dla mnie podejście typu: co prawda nie wierzę w wiele rzeczy, nie chodzę regularnie do kościoła, nie spowiadam się, ale Wielkanoc obchodzę - to głupie. Wielkanoc to święto katolickie. Ka-to-li-ckie. Chrzest, ślub, bierzmowanie - dobrowolne obrzędy katolików. Jeśli ktoś nie praktykuje na co dzień, to jaki sens ma chrzczenie dziecka i bieganie z jajeczkami na święconkę? Pytam, po co w takiej sytuacji się w to bawić? Może dlatego, że tak się utarło, może z obawy, co babcia powie. Smutne.
Dramat naszych czasów - sytuacja, gdy najważniejsze w "świętach" jest poświęcenie kiełbasy. Zakładamy nowe buciki, pakujemy jaja do koszyka, następnego dnia jemy i hurra - mamy Wielkanoc! I żeby nie było - nie przeszkadza mi, gdy ktoś świąt nie obchodzi, bo nie chodzi do kościoła - to jest przynajmniej logiczne i konsekwentne. Ale wbrew politycznej poprawności wkurza mnie sezonowy katolicyzm, uważam to za pójście na łatwiznę, wręcz hipokryzję i tyle.
W zupełności sie zgadzam, az mnie nerwy biorą kiedy widze te tłumy na wielkanoc czy Boze narodzenie. Albo wiekszosc ludzi, szczegolnie na wsiach, ktorzy ida tylko po to zeby zaprezentowac swoj stroj wyjsciowy.
Zapominamy tak naprawde co jest istota swiat.
Powinnismy sie cieszyc bo chrystus zmartwychwstal, bo mozemy sie tym cieszyc w gronie rodziny- naszym jedynym zmartwieniem jest zas posprzatac dom, bo? poswiecic potrawy, bo? najesc sie, pokazac nowe ciuchy w kosciele.
To samo Boze Narodzenie- ludzie sie ciesza bo kolacja wigilijna, bo moga isc na pasterke i pospiewac koledy, bo prezenty... a gdzie pomiedzy ta cala otoczka jest Chrystus?
Moze i jest to duze uproszczenie, ale czy tak naprawde duzo osob zastanawia sie nad wymiarem duchowym swiat?
pewnie nie, i ja sama takze mam z tym ostatnio problemy, latwo sie poglubic, trudniej znowu odnalesc...
Edytowane przez olilina
Czas edycji: 2007-04-04 o 22:42
Powód: dopisek
|