Kompleks?
Witam.
Napiszę wprost: od gimnazjum (teraz studiuję) mam taki problem... sama nie wiem, czy realny, czy nie. Wydaje mi się po prostu, że nie umiem się dogadać z ludźmi. Tak ogólnie. Mam wrażenie, że gdzie nie pójdę jestem na ogół nielubiana. Czuję się osobą pozytywnie zwariowaną, a wychodzi tak, że zwykle ląduję w towarzystwie tych cichych i zamkniętych ludzi, za którymi nie przepadam. Bo nie mogę przy nich żartować, ani wygłupiać się tak, jak bym chciała. I niby się z nimi zadaję, ale kiedy dłużej się nie widzimy, to jeśli ja nie napiszę nikt się nie odzywa... Nie wiem, czemu tak jest, czemu prawie zawsze wybieram takich ludzi i tylko tacy wybierają mnie. W moich dwóch mieszkaniach studenckich czuję się nielubiana, chodziłam swego czasu na oazę i czułam się tam nielubiana, w szkole czułam się nielubiana... na studiach jest z tym lepiej, ale mam poczucie, że jak skończą się studia, to ci ludzie zapomną o moim istnieniu... Widzę jak inni potrafią rozmawiać z ludźmi, na przykład mój brat. On z każdym potrafi nawiązać luźną rozmowę, przełamać lody. Ja często nie mam o czym rozmawiać, albo prowadzę sztywną wymianę zdań pełną dystansu... Nie wiem, gdzie leży problem.
|