|
Dot.: Kompleks?
No właśnie nie jestem... Tzn mi nie chodzi o ludzi "spokojniejszych", tylko takich, do których ja zawsze mogę się odezwać, ale kiedy się nie widzimy, oni się do mnie nie odezwą. Ani do mnie, ani do nikogo. Jakby nikogo nie potrzebowali. Są tacy jacyś pozamykani, nie mówią o sobie zbyt wiele, albo prawie wcale... Ja jestem spokojna, to prawda. Ale taka jak oni nie jestem. Chociaż... może masz rację? W sumie... jak się tak głębiej przed sobą przyznaję i zastanawiam, to faktycznie sama kontaktuję się z ludźmi albo wtedy, kiedy czegoś od nich chcę, albo wtedy kiedy potrzebne mi ramię do wypłakania się.
|