Napisane przez czarnamamba18
Witam. Jestem ze swoim chłopakiem od ponad 3 lat. Jako, ze razem mamy podobne zainteresowania to pewnego dnia dołączyliśmy do pewnego forum internetowego. I tu zaczynają się problemy. W 2011 poznałam tam pewna dziewczynę rok młodszą, mieszkającą ok. 300 km od mojego miejsca zamieszkania. Bardzo ją polubiłam, dobrze nam się rozmawiało, nawet planowałyśmy się kiedys spotkać. Ufałam jej, nie wyczułam zagrożenia i poznałam ją z moim chłopakiem. Dużo zdradzałam jej szczegółów z życia prywatnego. Po kilku miesiącach naszej "przyjaźni" pokłóciłyśmy się. Ja na początku chciałam odbudować kontakt, ale to nie było już to co kiedyś, aż w końcu sama odpuściłam i zapomniałam o niej. Byliśmy z chłopakiem szczęśliwi, uważałam że on to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Jednak jej osoba powróciła w marcu 2012 kiedy to zaczęła na swoim profilu na Facebook'u udostępniać jakieś dziwne treści kierowane jakby do mojego chłopaka..Napisała do mnie, ja niczego nie swiadoma wyciągnęłam do niej rękę, chciałam się pogodzic, ale ona tylko zwodziła mnie tekstami "już niedługo wszystko się wyjaśni". Byłam zdenerwowana i trochę wystraszona, bo zaniepokoiły mnie treści jakie wstawia na swój profil, i opisy miłosne kierowane do mojego chłopaka. Myślałam, ze to minie, ale niestety sytuacja nasilała się. Ona nawet nie kryła się z tym, że jest z moim chłopakiem. Długo łudziłam się, że to nie prawda ale nie znajdowałam żadnego logicznego wytłumaczenia po co miałaby kłamać. Jednak sytuacja wyjaśniła się w czerwcu 2012. Moja przyjaciółka u nas w mieście widziała mojego chłopaka z nią. Kilka dni po tym zdarzeniu chłopak wyjawnił mi prawdę-miał z nią romans. Spodziewałam się tego, byłam tego wręcz pewna. Czekałam jedynie na to aż on się przyzna. Rozstaliśmy się na około 2 tygodnie, ale mieliśmy ze sobą kontakt. Chciałam od początku mu wybaczyć, wiedziałam że warto walczyć o nasz związek, czułam że to przejdziemy. Dałam mu ultimatum, albo ja, albo ona..Nie było mu łatwo, ale wybrał mnie. I tu zaczyna się sedno sprawy, ponieważ sytuacja miała miejsce prawie rok temu. Mój chłopak zerwał z nią, zaangażował się w nasz związek, i zaczął on kwitnąć na nowo. Byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że tamta nie zakończyła swoich praktyk, nadal dawała mi jasno do zrozumienia, że on mnie zdradza. Miałam mętlik w głowie, nie wiedziałam komu wierzyć. Czy jemu, który oczywiście zaprzeczał, czy jej. Pod koniec sierpnia 2012 napisała do mnie na gg. Wysłała fragmenty rozmów z moim chłopakiem, napisała długą wypowiedź, której ogólnym sensem było to bym dała mu spokój, bo on i tak będzie mnie zdradzał, że on jest ze mną tylko z litości, że kocha tylko ją, i jako że ich związek był na odległość to nie sprawiedliwe żeby ona miała odpuscić z tego powodu. Grzezcnie jej wytłumaczyłam, że nie odpuszczę i żeby dała się wypowiedzieć mojemu chłopakowi na ten temat, a nie odpowiadała za niego. Ogólnie sytuacja ciągnęła się cały czas, nabrała jedynie tempa przy okazji sylwestra, którego nie spędziliśmy razem, po czym 1-go stycznia przeczytałam na jej profilu, że był u niej w sylwestra i, że było cudownie..czego oczywiście mój chłopak się wyparł. Następnie ona zobaczyła nasze zdjęcia z imprezy i napisała do chłopaka z pretensjami, że jest strasznym człowiekiem, itp..On napisał jej, że przecież od kilku miesięcy nie mają kontaktu i nigdy nie obiecał jej, że ze mną zerwie dla niej. Napisał też by dała mu spokój raz na zawsze, ale ona zdawała się to zlekceważyć. Po miesiacu znów doszło do ich rozmowy, ponieważ podczas jego wyjazdu ona znów napisała na profilu, że jest u niej..Sytuacja powtórzyła sie, na słowa że nic już miedzy nimi nie będzie, ona odpisała jedynie "..." oraz, że postara się dać mu spokój. Kilka dni temu mój chłopak wyznał mi, ze ona go szantażuje, że się zabije jeśli do niej nie wróci, pisze mu pełne rozpaczy teksty, błaga o powrót, i ogólnie zadręcza wiadomościami i telefonami. Powiedział mi, że dłużej tak nie może, że musi się z nią w końcu spotkać by wytłumaczyć jej by dała mu spokój. Ucieszyłam się bo uważałam że już dawno powinien z nią porozmawiać w 4 oczy. Pojechał tam do niej, powiedział co miał do powiedzenia, ona się rozpłakała ale w końcu przyznała mu rację. Ale niestety szybko wróciła do swojej wersji, i rozmowy zaczynały się od nowa. Ogólnie był u niej 3 dni, starał się z dobrego serca wytłumaczyć jej, ze to bez sensu by zajęła się swoim życiem. Poza tym bał się, że sobie coś zrobi. Powiedział mi, że czuje sie odpowiedzialny za tą jej obsesję. Na pożegnanie ona powiedziała mu, że ona się zastanowi czy da spokój czy nie. No i nie dała. Mój chłopak chce zakończyć wszelki kontakt z nią, ale nie moze bo ona dobija się każdym możliwym sposobem. Nie wiemy co mamy robić, bo chcemy być szczęśliwi, staramy się i gdyby nie ona byłoby wspaniale. Ale nie mozemy być szczęśliwi, nie możemy żyć własnym życiem, bo ona ciągle obecna jest w naszym zyciu. Nie docierają do niej ani groźby, ani prośby. Naprawde próbowaliśmy chyba wszystkiego. Od robienia jej na złość po olewanie jej, i w rezultacie szczerą rozmowę. Co mamy zrobić? Naprawdę jesteśmy i czujemy się bezradni, nie da się tak dalej żyć, a to trwa rok i nie zanosi się by był to koniec. Nie chcę zachowywać się tak jak ona, i nie chcę sprawiać jej cierpienia specjalnie, ale też nie odpuszczę być może miłości mojego życia tylko dlatego, że jakaś dziewucha nie może sobie poradzic z rozstaniem. Wiem, że jemu też jest ciężko czytająć te jej głupoty, ale również nie chce by cierpiała. Wiem, że mnie kocha, i wiem że chce być ze mną. A z nią i tak nie będzie na siłę..jesteśmy zmęczeni, chcemy być szczęśliwi a nie możemy. Pomocy :C
|