Facet opisywany w tym wątku nie ma szacunku do Autorki i jej czasu.
Tutaj nie chodzi o to, czy koledzy są ważniejsi, czy nie - wiadomo, dobrzy koledzy i przyjaciele są ważni. Czasem tak się zdarzy, że coś wypadnie w ostatniej chwili, to jest możliwe i każdemu może się trafić. Ale problem w tym, jak ktoś taką sytuację rozwiąże.
Przecież ta dziewczyna również ułożyła sobie plan dnia pod to spotkanie, pewnie się szykowała itd. (mnie przed pierwszymi randkami często godziny schodziły na "upiększanie się"), a tutaj nagle dwie godziny przed randką słyszy od gościa, że "sorry, ale nie dam rady, idę do kolegi na urodziny" - to jest dla mnie BEZCZELNE.
Gdyby rozegrał to inaczej, po pierwsze - zadzwonił, nie sms (smsy są takie bezosobowe ; /), po drugie, powiedział coś w stylu "Słuchaj, ja wiem, że byliśmy umówieni, ale wypadła mi taka sprawa - mój dobry kolega dosłownie w ostatniej chwili postanowił zrobić urodziny i mnie na nie zaprosić. Strasznie cię przepraszam, głupio mi, ale to jest najprawdę ważny dla mnie kumpel - będziesz bardzo zła, jeśli przełożymy nasze spotkanie? obiecuję, że ci to wynagrodzę" - jakby zrobił coś w tym stylu, to ja na miejscu autorki powiedziałabym, żeby szedł i dobrze sie bawił

Bo przecież takie rzeczy się zdarzają.
Juz nie mówiąc o tym, że Autorka nie gryzie, mógł ją ze sobą zabrać, jeśli to jakaś impreza.
Ale nie, gość zwyczajnie ją olał, nie zadał sobie trudu, żeby przeprosić ani nic, wysłał smsa, że nie da rady i tyle. W takiej sytuacji byłabym zła - nienawidzę, gdy ktoś mnie lekceważy. I dla mnie znajomość stanęłaby pod dużym znakiem zapytania, bo to, jak ktoś traktuje nas na początku, bardzo często ma przełożenie na jego zachowanie w przyszłości.
Powtórzę - nie chodzi o to, że wypadły mu te urodziny, ale o to, jak to rozegrał i w jaki sposób Autorkę poinformował. Zachował się niestety jak burak.