Cześć wszystkim
Postanowiłam napisać na forum, ponieważ mam problem i nie wiem już co robić.
Chodzi o mojego chłopaka, który ma chyba wyjątkowego pecha w kwestiach zawodowych. Ogólnie rzecz biorąc mój facet jest w miarę rozgarnięty, inteligentny i posiada naprawdę dużą wiedzę w wielu dziedzinach. Do tego młody (28 lat), zdrowy i dobrze zbudowany, posiadający swoje pasje i zainteresowania. Tylko za cholerę nie potrafi znaleźć stałej pracy, za dobre pieniądze.
No i tu zaczyna się problem, bo od kilku lat zawsze powtarza się ten sam schemat: jak już jakimś cudem znajdzie robotę, to zazwyczaj na umowę-zlecenie na kilka miesięcy, za marne grosze i w firmach, w których jest duża rotacja nowych pracowników. Jakiś czas temu znów stracił pracę, po tym jak po trzech miesiącach pracodawcy postanowili nie przedłużyć mu umowy, bo najmłodszy stażem w ekipie i dodatkowo zaczął się sezon przestoju. Ogólnie jego CV wygląda jak mozaika różnej maści prac fizycznych. Mój chłopak studiował 5 lat historię, ale niestety się nie obronił. Teraz, chyba po 3 latach od skończenia tych studiów, nie czuje żadnej motywacji, by zająć się tym tematem, mimo że nawet proponowałam mu pomoc w pisaniu pracy.
No i chłop zaczyna mi się załamywać, tak na poważnie. Spadła mu mocno samoocena, nazywa się nieudacznikiem życiowym, przegrańcem. A przyszłość widzi w naprawdę czarnych kolorach. I nie wiem, jak mam mu pomóc. Nie wiem już w jaki sposób go pocieszać, próbuję być optymistką w tym wszystkim i nadrabiam "wiarą w lepsze jutro" za nas dwoje. Ale to wszystko na nic. Dodatkowo szukam wraz z nim pracy, pytam znajomych, zmotywowałam moją mamę by poszukała wśród swoich znajomych i kontaktów biznesowych, przeglądam ogłoszenia... i to wszystko na nic. Ani pocieszenia, ani działanie nie zdają egzaminu, a im częściej mój facet mówi o sobie "nieudacznik" tym częściej ja zaczynam się zastanawiać czy nie ma racji.
Zastanawiam się nad tym, czy nie umieścić w prasie jakiegoś ogłoszenia, że szuka pracy. Myślę też, czy nie wydrukować z 20 x jego CV i chodzić po firmach i rozdawać - no ale tutaj jedynie mogę mu towarzyszyć, a w obecnej sytuacji dla niego wszystko jest "bez sensu". Namawiam też go do ponownego zarejestrowania w UP, bo może jakieś kursy mu zaoferują, podniesienie kwalifikacji (bo w to, że przez UP znajdzie pracę nawet ja nie wierzę...)
Macie jakieś pomysły, co jeszcze można zrobić? I przede wszystkim co mogę zrobić, żeby się do końca nie załamał, żeby uwierzył w siebie?
Bardzo proszę o jakieś rady
