|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III
Nauka najlepiej szła mi w piątek. Nie na moje siły takie maratony. Chciałoby się zamienić w pustelnika na kilka dni i tylko wchłaniać wiedzę, ale po jakimś czasie zaczyna się wariować, trzeba ruchu.
Za dużo czasie na razie zabiera mi czajenie się i rozkręcanie, żeby zasada codziennie po trochu była efektywna, ale chcę się jej nauczyć, bo zrywy nie są dobre.
Chodzi mi też po głowie funkcjonowanie z dominującą prawą lub lewą półkulą. Pamiętacie TEDa, w którym kobieta opowiada o swoim udarze, jaką czuła jedność ze światem gdy jej lewa półkula przestała "działać"? Czuję odwrotność tego stanu jak siedzę w ścisłych, analitycznych tematach.
|