Dot.: Ocena pielęgnacji początkujących z filtrami, kwasami i generalnie biochemią
Dziewczyny proszę doradźcie coś!!
Kiedy byłam nastolatka koleżanki zawsze zazdrościły mi mojej gładkiej cery na której wypryski pojawiały sie baardzo rzadko. Podczas nauki w liceum moja cera nieco się pogorszyła i w tym samym czasie zaczęłam sie interesować biochemia kosmetyczna. Skończyłam z wszystkimi drogeryjnymi kosmetykami typowymi dla nastolatek (under20, garnier, clean&clear).
Moja aktualna pielęgnacja:
RANO:
-mycie: żel micelarny z biedronki
-pielęgnacja: co 2-3 dni twarz spryskuje serum z wit C (własnej produkcji, bez wit E) na to nakładam najczęściej żel mizon snail lub serum intensywnie nawilżające arbuzowe z apisa i filtr iwostin 50+
-makijaż: podkład "mineralny" z golden rose
WIECZOREM
-oczyszczanie: czasami używam płynu micelarnego z biedronki a następnie używam żelu z biedronki i/lub uniwersalnego żelu babydream lub używam mieszanki olejów(winogronowy+rycyna +drzewo herbaciane) kory zmywam wymienionymi wyżej zelami
-pielęgnacja: przemywam twarz samodzielnie zrobionym tonikiem z kwasem salicylowym i nawilżam się jojoba+HA a na wypryski nakładam olejek z drzewa herbacianego.
Zima bardziej się kwasiłam i moja cera była chyba w trochę lepszym stanie. Teraz nie jest źle ale skoro ja naprawdę staram się o nią dbać z głową a mam wrażenie ze jej stan się pogarsza to jest to bardzo frustrujące. Czoło mam pokryte grudkami których nie da się niczym zamaskować, na nosie pełno zaskórników, dookoła nosa rozszerzone i zanieczyszczone pory, broda i jej okolice tez nie są doskonałe. Jako głównego winowajce-zapychacza posądzam filtr Iwostinu ale boje się przestać go stosować (zmarszczki w przyszłości i przebarwienia od stosowanych kwasów). Dziewczyny pomóżcie bo teraz już zaczynam wątpić w te wszystkie właściwości półproduktów i sens takiej wymyślnej pielęgnacji...
|